sobota, 11 maja 2013

Rozdział 6


Przeszłość

Kilka następnych dni było dla Niej czymś okropnym. Ze swojego pokoju wychodziła tylko wtedy, kiedy musiała, prawie nie jadła, nie piła. Można by pomyśleć, że przestała funkcjonować, ale czy tak było? Przecież jej serce z fizycznego punktu widzenia biło normalnie, krew w żyłach krążyła prawidłowo, więc dlaczego czuła się tak jakby umarła?

Jego życie wyglądało podobnie. Nie wychodził z kolegami, nie rozmawiał z rodzicami. Zamknął się w sobie. Nie interesowało go to, że dostał powołanie do reprezentacji juniorów. Nie zwrócił uwagi na powtarzające się telefony w sprawia nowego klubu. Nie zauważył nawet, że zbliża się rok szkolny, a On nie wie nawet gdzie będzie mieszkać. Jego głowę zaprzątała Ona oraz jej słowa.


Zdecydowała, że musi gdzieś wyjechać, bo nie da rady mieszkać z Nim w jednej klatce. Nie da rady codziennie się na Niego napotykać. Nie da rady spojrzeć Mu w oczy po tym wszystkim, co zobaczyła w klubie. Chciała wyjechać do babci do Krakowa, ale rodzice jej na takie wyjście z sytuacji, o której nie mieli pojęcia, nie dali zgody. Przez następne dni nie wychodziła z mieszkania, żeby przypadkiem nie spotkać Go choćby na klatce schodowej.


Postanowił zająć się chociaż swoją dalszą przyszłością. Przeczytał różne pisma, dzwonił do wielu osób z przeprosinami. Chciał, żeby chociaż siatkówka pozostała w Jego życiu na niezmienionym poziomie. Postanowił wyjechać. Najbliższe dwa lata spędził w Spale. Z niczym nie było łatwo. Był samotny, niejako czuł się oszukany przez tę dziewczyną z klubu, bo to przez nią właśnie stracił jedną z najważniejszych rzeczy w życiu.


Jednak wyjechała. Jej ojciec dostał propozycję pracy w Warszawie. Na początku nie był zadowolony z przeprowadzki, podobnie jak Jej matka, która to właśnie w Dobrym Mieście miała przyjaciółki. Ona nie miała już tam nikogo. On spalił za sobą wszystkie jej znajomości. Niby „przyjaciele” odwrócili się, gdy tylko przestała chodzić z nimi na mecze. To się nazywa przyjaźń? Cały dobytek rodziny zmieścił się w jeden mały samochód dostawczy. Następnego dnia wszyscy już oglądali nowe mieszkanie.


Grał coraz lepiej. To jedynie na boisku okazywał radość i szczęście. To jedynie tam czuł się tak jak u siebie w domu, w tym w Dobrym Mieście. Przeprowadził się do Jastrzębia, gdzie miał grać już jako senior. Nie miał z Nią kontaktu już od prawie trzech lat. Wiedział jednak, że wyprowadziła się gdzieś indziej. Tyle dowiedział się od rodziców. Sam nie miał odwagi, by spróbować ją znaleźć. Bał się jej spojrzenia.


Nowe życie nie było kolorowe. Nie znała miasta, nie wiedziała nawet jak wrócić ze szkoły do domu. Była samotna, zamknięta w sobie. Z czasem jednak Warszawa stała się jej miastem, jej nowym miejscem na ziemi. Jedyną osobą, która poznała całą prawdę była siostra cioteczna. Po prostu ją wysłuchała, mimo młodego jeszcze wieku. Cały czas uważała ją za bardziej dojrzalszą od siebie, mimo że była przecież o osiem lat starsza. Studiowała aktorstwo, które pozwalało jej zapomnieć o prawdziwej sobie.


Wreszcie nauczył się normalnie żyć. Poznawał nowych ludzi, miał coraz to lepsze kontakty z kolegami z zespołu. Wszystko w Jego życiu zaczęło się układać. Poznał niejaką Małgorzatę, która stała się Jego wybawieniem. Pokazała mu na nowo co to znaczy miłość. Nie było łatwo dotrzeć do Jego serca, w którym było miejsce na prawdziwą miłość tylko do jednej dziewczyny, ale jej się to udało. Pozwoliła mu zapomnieć. Wyjechali razem do Rosji, gdzie okazało się, że będą rodzicami. Wzięli ślub i wszystko toczyło się jak w bajce, lecz tylko do pewnego momentu.


Czekała ją największa próba w Jej życiu. Czekała ją śmierć rodziców. Znienawidziła moment, w którym zadzwonił jej telefon, odebrała, by usłyszeć „Pani rodzice mieli wypadek samochodowy. Trafili szybko do szpitala, lecz nie udało nam się ich uratować...” Więcej już nic do niej nie dotarło. Jechali z Olsztyna do Niej, jechali na święta do Krakowa. Od tej chwili nic już nie było takie samo. Załamała się. Z pogrzebu pamięta tylko tłumy ludzi i dwa zdjęcia. Zdjęcia Jej uśmiechniętych rodziców. Jedyną osobą, która wiedziała o tym, co dzieje się w Jej głowie, znowu była Siostra cioteczna, która postawiła ją na nogi.



On

Moje oczy drażni  raźno świecące słońce. Czuję, że moje skronie pulsują. Zdecydowanie wczoraj przeholowałem. Powinienem się jakoś opanować, ale czy normalny człowiek myśli zawsze o konsekwencjach swoich czynów? Prawie w ogóle nie myśli. Jestem typowym człowiekiem w końcu. Muszę czasem dostać po tyłku.

Powoli otwieram jedno oka, a oślepia mnie potworna jasność. Szybko je przymykam. Otwieram drugie i znowu to samo. No Łukaszku, spinamy poślady i otwieramy na raz. Jeszcze gorzej, ale przynajmniej już coś widzę. Na pewno pomieszczenie, w którym się znajduje, nie jest w mieszkaniu Pawła. On nie ma przecież nigdzie piaskowo-brązowych ścian. A na pewno nie dał by mi spać w swoim sypialnianym łóżku. 

Spoglądam na drugi kraniec mebla, na którym leżę. Teraz już wszystko jasne. To Ona. To Marcelina. Jest taka delikatna, niewinna. Co ta dziewczyna ma w sobie, że tak bardzo mnie do niej ciągnie, mimo że w ogóle tego nie chcę? Dlaczego nie mogę teraz od tak wyjść? Dlaczego mam ochotę przytulić się do jej pleców i całować ten cholernie piękny tatuaż?

Zakładam bokserki i idę do łazienki pod prysznic. Nawet ta chwili, gdy gorące krople wody spadają na moje ciało, nie dają mi odpowiedzi na moje pytania. Po chwili jestem już w kuchni i robię śniadanie. Zwykłe kanapki, które mam nadzieję, że Ciebie ucieszą, a i mnie pożywią. Po cichu wchodzę do sypialni, tacę stawiam na stoliku przy łóżku, a sam układam się obok Ciebie. Oddechem muskam Twój Kark. Czuję, jak drętwiejesz, by po chwili zacząć zrywać się z łóżka. Mój refleks jednak Ci na to nie pozwala.

- Łukasz, puść mnie!
- Spokojnie - przyciągam Cię s powrotem do siebie - Nic Ci nie zrobię Zobacz, przygotowałem dla nas śniadanie.
- Co? Łukasz, jakie śniadanie? Ty powinieneś już iść... Ja... Przepraszam, że w nocy na to wszystko pozwoliłam... Powinnam pomyśleć... Przecież ty byłeś pijany... Pewnie nic nie pamiętasz...
- Pamiętam i to wszystko. Zapewniam Cię, że niczego nie żałuję. Powiem więcej. Ja chcę to wszystko jeszcze kiedyś powtórzyć.
- Co? Łukasz, to jest niemożliwe.  Słyszysz nie możemy!
- Możemy. Ja mogę wszystko - pocałowałem jCię lekko - Słyszysz, wszystko na co mam ochotę, a na Ciebie mam wyjątkową.

Moje pocałunki stawały się coraz bardziej gwałtowne, ale za razem wiedziałem, że sprawiały Tobie przyjemność. Nasz  seks był inny niż ten w nocy. Ten był bardziej zwariowany, szalony. W nocy byłaś zdecydowanie mniej pewna siebie, ale twoje dzienne wydanie jeszcze bardziej mi się podoba.


Ona

Co robi człowiek, który nie ma pieniędzy na zupełnie nic? Kradnie. Co robi zdesperowany narkoman na głodzie? Szuka dilera. Co robi kobieta, gdy wie, że jest w ciąży, a nie chcę dziecka? Idzie na skrobankę. Co robi małe dziecko, które jest głodne? Płacze. A co robię ja, gdy za wszelką cenę chcę już nigdy nie zobaczyć się z Łukaszem, gdy definitywnie chcę zakończyć naszą znajomość? Ja oczywiście nie robię tego, co powinnam, tylko ląduj z Nim w łóżku i jest mi z Nim cholernie przyjemnie.

Dlaczego muszę znowu marnować swoje, ledwo co poukładane, życie właśnie przez Niego? Może najlepiej będzie jak wyjadę do Paryża? Przecież nie było by dla mnie problemem, by znaleźć tam mieszkanie. Ale czy ja tego właśnie chcę? No właśnie czego ja chcę? Chyba tylko tego by poczuł się kiedyś tak, jak ja kilkanaście lat temu. Ale nie potrafię teraz mu o wszystkim od tak powiedzieć. Nie mogę.

Gdy się obudziłam, już go nie było. To dziwne, ale zrobiło mi się tak jakoś dziwnie, tak smutno, ale przecież to tylko tęsknota za dobrym seksem, którego ostatnio bardzo mi brakuje. Łukasz jest jednym z tych mężczyzn, że co by nie zrobił, to każda będzie zadowolona. Ja również. Na poduszce został tylko jego zapach i biała kartka papieru.


" Śniadanie zostawiłem w lodówce. Zrób, że jakieś zakupy, bo z głodu następnym razem padnę ;) Adres już znam, więc możesz się mnie spodziewać, ale dopiero za tydzień, bo teraz mamy ważne mecze :)
Miłego dnia,
Łukasz :* "

Czyli jeszcze kiedyś przyjdzie do mnie. Tylko po co? Chwilę później dzwoniła Klaudia z prośbą o spotkanie. Zgodziłam się. Zjadłam śniadanie, zostawione przez Łukasza, ogarnęłam swój wygląd ubrałam się w luźniejsze rzeczy, bo na inne moje ciało nie było gotowe po dzisiejszej nocy, i wyszłam z domu. Wchodzę, jak zwykle już, do tej samej kawiarni i od razu idę do naszego stolika, przy którym siedzi już moja siostra.

- Wreszcie jesteś - dała mi buziaka w policzek - Chcesz coś? Pewnie niczego nie jadłaś jeszcze, zamówię ci jakieś ciacho.
- Nie trzeba. Jadłam śniadanie w mieszkaniu.
- Nie wierzę ci. Ty i śniadanie?
- To uwierz - uśmiechnęłam się do niej porozumiewawczo.
- Nie no, Marcelina znowu przygoda na jedną noc.
- Tym razem, mam nadzieję, że nie na jedną noc.
- Znam go?
- Być może, a na pewno o nim słyszałaś , ale nie wiem czy osobiście miałaś okazję go poznać.  
- Marcelina, nie pakuj się w coś, czego będziesz później żałować, dobrze Ci radzę. mówi to, co wielokrotnie już z jej ust słyszałam.
- Nie bój się, nie zakocham się już nigdy. Na zawsze pozostanę starą panną.
- Nie mów tak. Po prostu jeszcze się taki nie napatoczył, co by z Tobą wytrzymał. Dobra to przejdźmy do sprawy naszego spotkania - zrobiła się bardziej stonowana niż jeszcze przed chwilą - Chodzi o to, że  pomagasz mi ze wszystkim, co dotyczy ślubu i jest, jakby to powiedzieć nie zastąpiona. Mam do ciebie prośbę. Zostaniesz moją druhną?
- Ja? Dziewczyno, ja się nie nadaje do kościołów. Mnie to chyba na stosie spalą, i ty chcesz mnie na swoją świadkową? 
- Tak, chcę, bo jesteś jedyną osobą, która zna mnie najlepiej na świecie, i której w każdej sprawie mogę zaufać, bo wiem, że w każdej sytuacji mi pomożesz. Jesteś dla mnie jak rodzona siostra, której nigdy nie miałam i nie wyobrażam sobie innej osoby na tym "stanowisku". Słyszysz, jeśli nie ty, to odwołam ślub.

Mała szantażystka moja kochana. Dla mnie też jest okropnie ważna, ale ja się nie nadaje do tego. Pewnie nie dam sobie rady i schrzanię jej wesele, ale muszę się zgodzić, bo inaczej Fabian mnie zabije.

- No dobrze, zgadzam się. Zostanę Twoją świadkową - od razu wpadła mi w ramiona.
- Dziękuje!  To chodź teraz, pooglądamy jakieś sukienki.

No i następne dwie godziny buszowałyśmy po centrum handlowym. Na szczęście tym razem nikt mnie nie rozpoznał i ten czas upłynął nam w spokoju. Potem musiałam jeszcze lecieć na próbę do teatru i cały wieczór miałam dla siebie.

 ************
 
Maniek - Co ja mogę Wam powiedzieć? Może tylko to, że zapraszam do wpisywania się do zakładki SPAM. Zdaję sobie sprawę, że pewnie wiele z was, które czytacie tą historię, pisze coś swojego, więc zapraszam.  :)
A no i jeszcze sprawa mojego bloga. Zapraszam Was serdecznie na Wymykam się śmierci :)
Pozdrawiam,
Maniek

Dzuzeppe - No i tak jak mówiłam, dziś kończymy całkowicie z przeszłością :)  
Jestem ciekawa, jak zareagowałyście na poranek między Łukaszem i Marceliną ;) Mam nadzieję, że Was trochę zaskoczyłyśmy :D No i jeszcze Marcyśka druhną Klaudii. Mogę zdradzić, że ta rola będzie decydująca w tej historii :P
Pozdrawiam serdecznie,
Dzuzeppe :* 

13 komentarzy:

  1. Marcelina jest dla mnie totalną zagadką, ale przez to lubię ją jeszcze bardziej bo nie można jej określić jednym słowem. Raz chcę dać nauczkę Łukaszowi by pod wpływem jego ust mieć ochotę z nim się nie rozstawać. Jestem strasznie ciekawa co ona zrobi gdy ten pojawi się po raz kolejny w jej mieszkaniu, bo że te robi to jestem pewna. Sam Łukasz znów jest tu taki kadziowaty, takiego go uwielbiam. Nie ważne co by nie robił zawsze ma moje serce. Wiem to oznaka jakiejś choroby psychicznej ale nie umiem tego powstrzymać :P świadkowanie to fajna ale i stresująca sprawa, Marcelina na pewno sobie z nią poradzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało nam się Marcelinę taką stworzyć :P Łukasz miał od początku być taki pewny siebie, ale zagubiony, więc myślę, że udało nam się go takiego przedstawić:D
      To świadkowanie to będzie chyba najtrudniejsza chwila dla Marceliny :P, ale nie powiem z jakiego powodu, sama spróbuj zgadnąć :P
      Poradzić sobie poradzi.
      Pozdrawiam,
      Dzuzeppe :*

      Usuń
  2. No to Łukasz widać, że liczy na coś więcej, a Marcelina to nie wiem bo chyba ona sama się pogubiła. Jednak tak mi się wydaje, że z tej zemsty nic nie będzie. Ciekawe czy będzie się chciała z nim widzieć czy zacznie go unikać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zemsta będzie, ale chyba nie będzie do końca zemstą tylko dla Łukasza :)

      Usuń
  3. Czyli teraz tylko rzeczywistość, nakreśliłyście nam co się działo w przeszłości. I szczerze nie wiem jak mam się zachować? Nie wiem czy bym potrafiła zaufać drugi raz? Ale z drugiej strony, Marcelinie brakuje Łukasza, tylko nie chce się do tego przyznać przed sobą?
    Liczę jednak, że mu powie prawdę! A jaka będzie reakcja? To już zagadka.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wątek z prawdą zadziwi cię jeszcze bardziej, ale zdradzić tylko mogę to, że to chyba nie będzie ani łatwe dla Marceliny, ani dla Łukasza. Chyba oboje się troszkę w tym wszystkim pogubią. Smutne będą też okoliczności wyjawienia prawdy.
      Dobra więcej już nie mówię, bo w końcu powiem wszystko, a do tego jeszcze tak z 6-7 rozdziałów. :P
      Pozdrawiam,
      Dzuzeppe :*

      Usuń
  4. Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zaskakuje, ale sama nie wiem jak bym się na jej miejscu zachowała. Podobno stara miłość nie rdzewieje:) Ciekawa jestem, kiedy i czy wo gule Marcelina powie prawdę Łukaszowi, a może sam sobie przypomni. Mam jednak nadzieje, że będą razem:)
    Pozdrawia:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na rozdział 11 na http://podrugiejstroniesiatki.blogspot.com/

      Usuń
  5. szczerze to myślałam, że albo Łukasz zwieje z samego rana albo Marcelina wyrzuci go na zbity pysk...a tu niespodzianka. Czytając przeszłość widać, że nie tylko ona cierpiała po rozstaniu, ale sam tak na prawdę tego chciał...juz nie mogę się doczekać kiedy Łukasz dowie się prawdy, czuję, że to będzie dla niego cios;p

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. ahh wesele... Z góry pytam,czy Pan Ł. będzie zaproszony? I Marcelina druhna... Pachnie czymś wyjątkowym. Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  7. Będzie, oczywiście, że będzie :) Mam nadzieję, że to wesele nie będzie wyjątkowe tylko dla Fabiana i Klaudii, ale i Łukasza i Marceliny :)
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  8. http://siatkowkatonietylkosport.blogspot.com/ zapraszam na trójkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam do mnie na nowy rozdział w wolnej chwili
    http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/05/16/rozdzial-46-wspomnienia-i-niepopelniony-blad/

    OdpowiedzUsuń