Wiem, że to co teraz robię jest głupie, ale nie mogę zrobić nic innego. Muszę się od tego odciąć. Muszę choć spróbować zapomnieć. Muszę dać sobie z tym radę, choć wiem, że jest to najtrudniejszy moment w moim życiu. Ty leżysz jeszcze w łóżku, a ja po cichu skradam się do wyjścia. Uciekam... Jedyne, co muszę jeszcze zrobić, to wyjaśnić ci wszystko. Dlatego piszę list.
Drogi Łukaszu,Kiedy będziesz czytać ten list, mnie już najprawdopodobniej nie będzie w Polsce. Proszę, nie próbuj mnie szukać, bo nawet Klaudia i Fabian nie wiedzą gdzie się wybieram. Już nie mogłam dalej Cię okłamywać, dalej pchać nas oboje w tą chorą sytuację. To wszystko było dla mnie już za trudne. Za bardzo mnie przygnębiało.
Teraz chcę wyjawić Ci całą prawdę związaną ze mną. Pamiętasz może jak ponad dziesięć lat temu byłeś w Ustce z rodzicami i jeszcze kimś? Pamiętasz jak ta dziewczyna się nazywała, jaka była? Wiem, że możesz tego nie pamiętać, bo to było tak dawno... A pamiętasz ostatnią noc tego pobytu? Tą noc, gdzie pierwszy raz kochałeś się ze swoją dziewczyną? Pamiętasz to, jak szeptała ci do ucha, że już na zawsze będzie Cię kochać, że nigdy o Tobie nie zapomni? Pamiętasz tą noc i tę dziewczynę?
Pamiętasz ten mecz, który decydował wtedy o mistrzostwie? Bardzo chciałam tam być, ale nie zdążyłam mimo wielkich starań. Na hali dowiedziałam się, że pojechaliście świętować do klubu. Ja również tam pojechałam. Weszłam do środka i zobaczyłam Ciebie... Nawet nie wiesz, jak się wtedy poczułam... Wykorzystałeś mnie, a potem zapomniałeś o mnie... Znienawidziłam Cię... Nie chciałam Cię znać.
Ja pamiętam wszystko... To ja byłam tą dziewczyną... To ja jestem tą Marceliną, która przeżyła z Tobą pierwszy raz... Pewnie nie mieści Ci się to w głowie, podobnie jak i mnie, że los po raz drugi postawił nas sobie na drodze... Wyjechałam po tym wszystkim do Warszawy. Myślałam, że tam wszystko sobie ułożę, ale tak nie było. Było okropnie. Nie mogłam się odnaleźć. Wszystko było takie inne. Nie było naszej ławki w parku, naszej polany w pobliskim lesie... Nie było Dobrego Miasta czy Olsztyna... Nie było Ciebie... Może właśnie dlatego udało mi się podnieść.
Kiedy myślałam, że wszystko wreszcie się układa, kiedy moja kariera kwitnęła... Kiedy wreszcie uporałam się z tęsknotą za Tobą i zaczęłam normalnie żyć, moje życie znowu się rozsypało... Rodzice na pewno Ci mówili, że Moi mieli wypadek... Oboje zginęli, a ja znowu się rozsypałam... Gdyby nie Klaudia, to już byś mnie nigdy nie zobaczył, nie spotkalibyśmy się w klubie kilka miesięcy temu, nie spędzilibyśmy tylu przyjemnych nocy, poranków, całych dni...
Chciałam się zabić... Oni wtedy jechali na święta do Krakowa do mnie, do dziadków, do całej rodziny... Teraz możesz mnie znienawidzić, ale o wszystko, co złe wydarzyło się w moim życiu, obwiniałam właśnie ciebie... Myślałam wtedy, że gdybyś mnie wtedy nie zdradził, to bylibyśmy wtedy razem, a rodzice zamiast jechać przez pół Polski do Krakowa, czekali by na nas i może nasze dzieci u siebie w domu... Nic by się im nie stało. Teraz już wiem, że byłam głupia, bo przecież nie musielibyśmy być razem, nawet gdybym się o niczym nie dowiedziała. Przecież mogliśmy rozstać się z innego powodu...
Wszystko mogło się potoczyć inaczej. Może nie byłabym teraz aktorką. Może nie osiągnęłabym tyle co mam. Może byłabym poukładaną żoną i panią domu. Może byłabym zwykłą sprzątaczką, której ledwo od piętnastego do piętnastego starcza na życie. Może nie byłabym, tak jak teraz pustą, bezuczuciową suką, zadufaną tylko w sobie. Może bym Cię teraz, uciekając, nie krzywdziła. Może... Może było by inaczej...
W październiku, jak Cię zobaczyłam po raz pierwszy po tylu latach, miałam ochotę Cię zabić, bo znowu pojawiłeś się w moim jako tako poukładanym życiu. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak ciężko było mi Cię tak okłamywać, że Cię nie znam. Ty również sprawiłeś mi przykrość tym, że mnie nie rozpoznałeś. Sprawiłeś, że znowu zaczęłam o Tobie myśleć. Ale największym pragnieniem było to, by się na Tobie zemścić. Pragnęłam byś poczuł się tak jak ja wtedy w klubie. Wszystko miałam zaplanowane, ale z każdym kolejnym spotkaniem z Tobą mój plan pryskał. Po prostu znikał, bo liczyłeś się tylko ty.
Nie mogłam zrozumieć, dlaczego mnie nie poznajesz? Dlaczego traktujesz mnie, jak nowo poznaną osobę? Wiem, że się zmieniłam. Wtedy byłam małolatą. Moje włosy sięgały prawie do pasa, lekko się kręciły. Moja figura też była inna. Nie byłam wtedy kościstą dziewczyną, tylko normalną, jak na tamte czasy nastolatką.... Nawet nie wiesz, jak jest mi przykro... Ale mimo wszystko dziękuję Ci właśnie za to, że mnie nie pamiętałeś. Dziękuję Ci, że pozwoliłeś mi choć na chwilę znowu poczuć się szczęśliwym człowiekiem. Dziękuję, że przez ten czas po prostu byłeś...
Wiem, że zostawiając Cię teraz, gdy poprosiłeś mnie bym została Twoją żoną, a ja się zgodziłam, ranię Cię, tak jak kiedyś ty mnie. Przepraszam... To nie miało tak wyglądać. Miało być inaczej. Miałeś się we mnie nie zakochać. Ja miałam się Tobą tylko bawić, a potem w niezobowiązujący sposób odejść. Niestety, albo i stety, wszystko potoczyło się inaczej. Ja również się w Tobie zakochałam, ale nie mogę być z Tobą po tym jak się zachowałam, nie mówiąc Ci prawdy...
Proszę, wybacz mi i zacznij żyć od nowa. Już na zawsze pozostaniesz w moim sercu... Już na zawsze będę Cię kochać... Najgorsze jest to, że nie mogę z Tobą być, bo to za bardzo mnie boli... Proszę, zapomnij o mnie i znienawidź, bo to co robię teraz, jest tego godne... Dziękuję Ci, że dałeś mi te kilka chwil szczęścia, że pozwoliłeś się pokochać...
Na zawsze już Twoja,Marcelina ...
Składam kartkę na pół i wkładam ją do koperty. Śpisz niczego nie świadomy na swoim wielkim łóżku po naszej wspólnej nocy. Jesteś niczemu winny. To ja wszystko tym razem spieprzyłam i nie da się już tego odbudować. Muszę choć Tobie dać szansę na szczęście, bo ja swoją zaprzepaściłam.
Kładę kopertę na wolnej poduszce obok ciebie. Siadam na łóżku i przyglądam się Tobie i temu pierścionkowi, który od wczoraj gości na moim palcu. Powinnam go zostawić, ale nie mogę, nie potrafię. Ostatni raz całuję Cię delikatnie w usta. Nie reagujesz. Na twojej twarzy gości tylko błogi uśmiech. Pewnie śni Ci się coś pięknego. Tego właśnie Ci życzę. Bądź szczęśliwy, a i ja może będę...
Zabieram swoje rzeczy i wychodzę. Walizkę pakuję w dosłownie dziesięć minut. Nie muszę przecież mieć wszystkiego. Mam pieniądze, więc inne rzeczy mogę kupić już na miejscu. Wsiadam do taksówki. Jadę na lotnisko, żeby opuścić Polskę. A przede wszystkim by opuścić Ciebie...
On
Powoli budzę się ze snu w swojej sypialni. Jeszcze do końca nie mogę przyzwyczaić się do tego miejsca. Jest obce, ale dzięki Marcelinie choć trochę czuję, że staję się takie moje, takie nasze... To dziwne, że w ciągu tych sześciu miesięcy tyle w moim życiu się zmieniło. Nawet nie marzyłem o tym, by spotkać jeszcze kogoś na swojej drodze i go pokochać. Myślałem, że to już dawno za mną.
Właśnie, gdzie moja Marcelino jesteś? Po drugiej stronie łóżka już Cię nie ma, więc pewnie już wstałaś i siedzisz, jak to masz w zwyczaju, w łazience. Przeciągam się leniwie, wstając z materaca, zakładam bokserki i udaję się do kuchni. Wstawiam wodę na kawę. Parzę ją, a Ty nadal nie wychodzisz. Idę w kierunku pomieszczenia. Pukam, ale nie odpowiadasz. W końcu otwieram drzwi i zastaję pustkę. Nie ma Cię tu, więc gdzie jesteś?
Wybieram Twój numer, ale odzywa się tylko automatyczna sekretarka, którą powoli zaczynam nienawidzić. Sytuacja powtarza się już kilkakrotnie. Zaczynam się denerwować, bo zniknęłaś. Pospiesznie zakładam swoje ubrania i już mam zamiar wychodzić, ale zauważam jeszcze jakąś kopertę. Biorę ją do ręki i otwieram w pośpiechu.
Wypada z niej list, a na nim napisane jest moje imię. Co to kurwa ma wszystko znaczyć?! Gdzie Ty jesteś?!
Wyjmuję go i czytam po kolei każdą z linijek, siadając na łóżku.
(...) Kiedy będziesz czytać ten list, mnie już najprawdopodobniej nie będzie w Polsce.
(...) wyjawić Ci całą prawdę związaną ze mną (...)
Pamiętasz, jak pierwszy raz kochałeś się ze swoją dziewczyną? (...)
Pamiętasz tą noc i tę dziewczynę? (...) zobaczyłam Ciebie (...)
(...) Ja pamiętam wszystko...
To ja byłam tą dziewczyną...
To ja jestem tą Marceliną, która przeżyła z Tobą pierwszy raz...
(...) ...rodzice mieli wypadek... Oboje zginęli, a ja znowu się rozsypałam...
Chciałam się zabić...
(...) możesz mnie znienawidzić, ale o wszystko, co złe wydarzyło się w moim życiu, obwiniałam właśnie ciebie...
Wiem, że zostawiając Cię teraz, (...) ranię cię, tak jak kiedyś ty mnie.
Przepraszam... Proszę, wybacz mi i zacznij żyć od nowa...
Na zawsze już Twoja,
Marcelina ...
Nic do mnie nie dociera... Przecież to nie możliwe. Przecież Marcelina to... Ona nie może być tą Marceliną... Nie może... Dlaczego ja się niczego nie domyśliłem? Dlaczego w ogóle mogłem o tym zapomnieć? Przecież to była najwspanialsza chwila w moim życiu... Dlaczego znowu wszystko przeze mnie się rozpierdziela? Dlaczego muszę wszystko spieprzyć?
Jedynym wyjściem jest to, by jak najszybciej znaleźć się teraz u Klaudii. Przecież ona musi coś wiedzieć. Po kilkunastu minutach jestem już pod mieszkaniem jej i Fabiana. Chłopaka nie ma w środku. List od razu daje Klaudii. Nic nie mówi, tylko czyta. Sam nie wiem, czy Marcelina jej o wszystkim powiedziała, czy dowiaduje się wszystkiego właśnie z tego listu. Chyba mnie już to nie interesuje.
- Proszę Cię, Klaudia, pomóż mi ją znaleźć. Ja muszę z nią porozmawiać - mówię łamliwym głosem.
- Łukasz, ale ja na prawdę nie wiem, gdzie ona może być. Nic mi nie mówiła, że chce to tak zakończyć. Owszem, powiedziała mi o tej historii z przeszłości, ale nie powiedziała, kim był ten chłopak. Ja na prawdę nic nie wiedziałam...
- Rozumiem... Klaudia, ja chyba... Ja mam do ciebie prośbę... Albo nie... Nie ważne... Cześć - daję jej buziaka i wychodzę.
Pędzę samochodem jak tylko mogę szybko. Nie zwracam uwagi na znaki, na innych uczestników ruchu drogowego. Nie liczy się dla mnie to, że mogę stracić życie lub komuś je odebrać, że wszystko może przestać istnieć. Nic się już nie liczy. Nie liczy się, bo straciłem Ciebie... Znowu przeze mnie...
~*~*~
Bo przecież czternastka nie zawsze jest szczęśliwa, mimo że jest podwojeniem siódemki...
No i stało się. Marcelina uciekła... Wiem, że powinna powiedzieć Łukaszowi prawde wcześniej i to w cztery oczy, a nie teraz uciekać, ale tak już miało być od początku. Tak to z Maniek ustaliłyśmy... Jeśli być może nie spełniłyśmy Waszych oczekiwań, to przepraszamy... Piszę tak jakby to miał być już koniec, a tak przecież nie jest :D
Z całego serca dziękuję chłopakom za te stany przedzawałowe podczas oglądania meczu :) Maniek była w Spodku, więc już nie mogę się doczekać jej relacji z tegoż wydarzenia :)
Zapraszam również na pierwszy rozdział na To tylko siedem dni, Kotku :) oraz na jutrzejszy na Add me wings
Zachęcam do komentowania :)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Po pierwsze strasznie podoba mi się tytuł rozdziału bo jest cholernie prawdziwy. Każdy z nas powinien sobie go wziąć do serca. Zaskoczyłyście mnie. Ja zakładałam że odbędzie sie to inaczej, że Marcelina wyzna prawdę Kadziowi prosto w twarz a on się strasznie wkurzy i rozpęta awanturę. Pomysł z listem moim zdaniem bardzo trafiony, a i reakcja Łukasza bardzo odmienna od tek którą założyłam, a ja lubię być zaskakiwana. On ją kocha naprawdę i nawet fakt ze ukryła przed nim tak ważne fakty teraz dla niego się nie liczy. Bolesne słowa w ty liście padły. Mam jednak nadzieję że Łukasz ją znajdzie.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co tu napisać :) Wiedziałam od ciebie jak się potoczy ta historia ale nie myślałam, że to tak szybko nadejdzie. Nie wiem jak wyrazić to co czuję po tym jak to przeczytałam. Może napiszę tak: rozdział wam się naprawdę udał :) Piszcie tak dalej to na pewno każdego zadowolicie nawet samym czytaniem tej historii. Pozdrawiam Karolina :)
OdpowiedzUsuńA mi się podoba piosenki, bo jest jeden z moich ulubionych zespołów oraz myślę nawiązuje do tekstu, choćby tytułem. A Marcela... cóż kiedyś musiała wyznać tą prawdę,ale nie rozumiem czemu ona czyje się winna. Po za zemstą do której nie doszło niczego nie zrobiła. No nic liczę,że Łukasz ją dorwie na jakimś "rozstaju dróg" i będzie happy ending ;)
OdpowiedzUsuńA więc wszystko się wydało... Mam nadzieję, że Łukaszowi uda się ją odnaleźć. Byli naprawdę piękną parą... Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Też liczę na wspaniały happy end. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No i się wydało. Nie liczyłam na to, że odbędzie się to w ten sposób. Raczej stawiałam na rozmowę w cztery oczy i Łukasza którego poniosą emocje. On ją kocha mimo, że ukrywała prawdę. Tylko teraz niech ją jakkolwiek szuka, a nie siedzi i przeżywa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No to niezły poemat napisała Marcelina. Myślę, że mój na długość byłby podobny jakbym miała gdzieś spierdzielać, a na 90% byłby to Księżyc ;p
OdpowiedzUsuńA ja tam lubię cyfrę 14, w końcu Alek z nią grał w Skrze ;p
No ale Łukasz, Łukasz, bez poddawania się. Jedziesz jak popierdzieleniec na lotnisko, łapiesz ją w swoje ramiona i namiętnie całujesz. Obydwoje sobie wybaczacie i żyjecie kurde długo i szczęśliwie ;) Dziękuję, za uwagę,
pozdrawiam Zakręcona ;)
I niestety pojawił się rozdział, który od dawna był oczekiwany, ale miałam nadzieję, że Łukasz się wkurzy, jednak ostatecznie ją zrozumie, lecz musiała by to być rozmowa. A tutaj list i ucieczka. Niedobrze…
OdpowiedzUsuńAle, ale - przecież Wy nie Pozowice rozstać się te parze! :D Spokojnie czekam, aż Łukasz ją znajdzie :P
Pozdrawiam :)
http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com - zapraszam na nowość:)Wasze nowe blogi ogarnę, ale dajcie mi czas, obecnie wyszarpuję go:(
Cześć ! Zaczynam nowe opowiadanie, jeśli I rozdział Cię zainteresuje to zapraszam, jeśli nie, to przepraszam za zawracanie głowy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń