Pędzę jak głupi na lotnisko, bo wiem, że to jedyne miejsce na jakim możesz być. Dobrze, że Paweł jest na bieżąco z Twoim życiem filmowym. Powiedział, że teraz nagrywasz film we Francji. Tyle wie. Nic więcej. Mam nadzieje, że spotkam Cię na lotnisku, że ten zakichany samolot jeszcze nie odleciał. Myliłem się. Jak słup soli stoję i patrzę się na rozkład lotów. Nigdzie nie ma Francji. Z transu wyrywa mnie dźwięk telefonu. Odbieram go, chociaż nie mam ochoty na pogaduszki.
-Słucham?- mówię zrezygnowany, ciągle wlepiając gały w rozkład lotów.
-Łukasz, przyjedź do nas.
-Wiesz gdzie ona jest?- ożywiam się.
-Nie. Łuki przyjedź do nas, bo Drzyzga ma do ciebie prośbę. Zresztą pokładamy razem to wszystko w jedną całość.
-Już jadę.
-Kadziu, mam do ciebie prośbę. Wielką prośbę. Jest to bardzo ważne stanowisko i wiem, że ty będziesz się na nim najlepiej sprawował. Będziesz świadkiem na naszym ślubie?- pyta się mnie Drzyzga, a ja patrzę na niego jak na debila. Przecież ma już świadka, po co mu drugi? Tym bardziej taki jak ja?
-Dlaczego?
-Bo mój wspaniały braciszek drużba nie może być... i zostałeś mi tylko ty. Błagam cię, Kadziewicz! Jesteś ostatnią deską ratunku.- widzę jak zależy im na tym ślubie. Klaudia patrzy na mnie smutnym wzrokiem, ja na nią też. Obydwoje przeżywamy wyjazd Marceli tak samo.
-Będę.
-Dziękuję ci, Łukasz! Życie mi ratujesz.- odpowiada i opada na fotel. Wypuszcza powietrze z ulgą.
-Ej nie smuć się.- mówi mi Klaudia z naciąganym uśmiechem na twarzy. Klepie mnie po udzie, dając mi otuchy. A ja siedzę jak ten idiota i zasmucam się. Gdyby nie ta dwójka to zapewne leżałbym trupem na parkiecie w jakimś klubie, gdzie leje się mnóstwo trunku i roi się od zapachu tytoniu i dragów.
-Dobra, złóżmy wszystko w jedną całość.- zaczyna Fabi. Klaudia już wtajemniczyła go we wszystko.
-Ale co tu składać? Zostawiła mnie i tyle.- optymistyczne podejście, bardzo optymistyczne!
-Naprawdę jej nie poznałeś?- pyta dziewczyna z niedowierzaniem.
Sam sobie zadaję to pytanie. Ja miałem jakieś klapki na oczach, że nie poznałem dziewczyny, z którą przeżyłem swój pierwszy raz? Może wtedy była bardziej przy kości, ale to mnie nie usprawiedliwia. W Ustce jej słodkie usta całowały moje wargi, swoim głosem wypowiadała te piękne dwa słowa, jej kasztanowe włosy opadły na ramiona, jej oczy świdrowały mój wzrok, jej ciało ruszało się podczas piosenek Metalica. Jednak ja musiałem wszystko spaprać. Jak zawsze zresztą.
Odkąd wyjechała Marcelina mam wyłączony telefon i nie mam zamiaru go włączać. Nie mam ochoty rozmawiać z kimkolwiek, oprócz narzeczonych. Oni jedyni pomagają mi przeżyć te najgorsze dni. Wiedzą, że teraz jestem załamany. Chcą mnie jakoś pocieszyć, ale do szczęścia potrzebna mi jest tylko Zasiewska.
O godzinie 20.30 jestem już w moim mieszkaniu. Dziwnie to brzmi, moim. To brzmi, jakby już jej nie było... bo jej nie ma, Łukasz! Mówi mi mój głos w głowie. Ma rację. Odeszła. Marcelina odeszła. Idę do łazienki wziąć prysznic, a potem kieruję się do sypialni. Kładę się do
Ona.
Ból... Tak okropny ból, gdy widzisz, że zostawiasz wszystko w tyle. Tak przygnębiający ból, gdy wiesz, że tam, skąd uciekasz, czekają na ciebie najbliżsi. Ból związany z opuszczeniem swojego miejsca na Ziemi. Ból nie fizyczny, ale ten w sercu, gdy wiesz, że zostawiasz kogoś, kto Ci zaufał i powierzył Ci całe serce i umysł. Ból, który sprawia, że tracisz siły do życia. Ból, który nocami prowokuje do powrotu, a po drugiej stronie rozum, który mówi, że to najlepsze wyjście z zaistniałej sytuacji. Ból, który powoli zabija mnie od środka...
Tak Bardzo za Tobą tęsknię... Tak bardzo chciałabym obudzić się przy Tobie i powiedzieć to był tylko zły sen, to tylko sen... Tak bardzo pragnę poczuć smak Twoich ust, które tak zawzięcie walczyłyby z moimi... Tak bardzo pragnę znów usłyszeć Twój głos, którym uwodziłbyś mnie, a niestety musi wystarczyć mi wywiad czy ten śmiech na automatycznej sekretarce...Tak bardzo chce wpatrywać się bez końca w Twoje oczy, takie radosne, zawsze z zawziętością w sobie, które przecież wcale nie są jakieś nadzwyczajne... Są po prostu moje... Tak Kochanie, pragnę wrócić, ale nie mogę tego zrobić, bo za bardzo Cię już w życiu skrzywdziłam... Teraz musimy radzić sobie sami...
Tylko czy ja sama potrafię sobie poradzić? W Paryżu jestem już ponad dwa tygodnie, a czuję się tutaj, jakby była to jakaś kara. To kara za kłamstwa... Mówi mi cichy głos wewnętrzny.Muszę to jakoś wytrzymać i wytrzymam, bo w końcu jestem silna, nie? Podobno silna... Silna tylko przy Tobie, a nie gdy jestem całkowicie sama... Brakuje mi Klaudii, darcia kotów z Fabianem, upierdliwego Pawełka, ale przede wszystkim brakuje mi Ciebie i tego nie da się ukryć.
- Tak słucham - słyszę jej głos i nie potrafię się odezwać. Bo co ja właściwie mogę jej powiedzieć. Przepraszam, że zostawiłam Cię samą z przygotowaniami do ślubu ? W tym momencie nic nie jest odpowiednie do wypowiedzenia. Teraz powinnam być właśnie z nią. - Halo...
- To ja... Marcelina...
- Boże, dziewczyno, nawet nie wiesz jak ja się o ciebie martwiłam... - zaczyna spokojnie, ale już po chwili jej głos się podnosi. - Dlaczego się tyle czasu nie odzywasz?! Dlaczego zostawiłaś nas wszystkich?! Dlaczego nie powiedziałaś mi nawet gdzie lecisz?! A tak właściwie, to gdzie ty jesteś?
- W Paryżu - od tego momentu rozmawiamy już spokojnie. Nie krzyczy na mnie, nie jest zła. Po prostu mnie wysłuchuje i pozwala się wypłakać się. Właśnie tego było mi potrzeba. Potrzebowałam wreszcie z kimś porozmawiać, a nie tylko udawać kogoś innego na planie filmowym. Potrzebowałam kontaktu z kimś bliskim.
- Klauduś, co ty na to, żebyś przyleciała tutaj do mnie i byśmy urządziły sobie taki mały wieczór panieński, ale wiesz, Fabian nic o tym nie wie, co ty na to?
- Jesteś szalona, ale zgadzam się - słyszę, że się śmieje. - Tylko co ja Fabiemu powiem?
- Wiesz co, zabierz ze sobą jakieś koleżanki, czy kogo chcesz i powiedz mu, że jedziesz się zabawić, tak jak on w Polsce.
- Jestem u ciebie jutro.
Tak jak obiecała, tak również się stało. Przyleciała z dwoma przyjaciółkami, Izą i Asią. Obie to bardzo miłe dziewczyny, więc od razu złapałyśmy dobry kontakt. dniami zwiedzałyśmy miasto, a nocami przesiadywałyśmy na parapecie w moim mieszkaniu i, popijając wino, wpatrywałyśmy się w pięknie oświetlony Paryż. Spędziłyśmy we cztery cały weekend, ale niestety w niedzielę wieczorem wsiadły do samolotu i odleciały, a ja znowu zostałam sama i znowu zaczęłam myśleć tylko o Tobie. Jednocześnie cię kocham i nienawidzę, Kadziewicz...
Leżąc w łóżku, jak tylko zamknę oczy, widzę Twoją roześmianą twarz, którą dzielą centymetry od mojej. Jesteś tak blisko. Dosłownie na wyciągnięcie ręki. Mam ochotę wpić się w Twoje usta, długo Cię całować i powiedzieć przepraszam, że spieprzyłam Ci życie, ale cholernie Cię kocham... Niestety po chwili znikasz... Czar pryska od razu, gdy tylko chcę się przysunąć do ciebie... Nie ma Cię i najprawdopodobniej już nigdy nie będzie.
~*~*~
Dzuzeppe : Co ja mogę napisać. Polacy niestety Argentynę to zobaczyć będą mogli już tylko na wakacjach, jeśli się tam wybiorą :( Czy nie macie wrażenia, że coś się na tej Lidze Światowej wypaliło, że nie ma już tej siły, jedności? Ja to niestety widzę i strasznie nad tym ubolewam :-'( Chyba powoli zbliżamy się do końca tej historii. Jak widzicie, nie jest na razie wesoło w życiu Marceli i Łukasza. Mam dla Was zagadkę. Jak myślicie, to historia będzie zakończona happy end'em czy też będzie płacz, smutek i łzy? :P Zapraszam serdecznie również na 22 na Add me wibgs, 2 na To tylko siedem dni, Kotku oraz na https://www.facebook.com/OpowiadaniaIBlogiOSportowcach gdzie każdy może zostawić prośbę o udostępnienie własnego bloga :) Całusy :* :* :*
Maniek: Siemaneczko, Paróweczki!
Maniek dzisiaj nie w humorze... w końcu przegrana z Bułgarią boli, cholernie boli. Argentynę to nasi zobaczą, tylko i wyłącznie na pocztówkach. Natomiast dobre jest to, że Włochy są w Final Six. Ja osobiście w nich wierzę i mam nadzieje, że pokonają wszystkich, każdego! Możecie po mnie jechać, ale moja miłość do Włoch i włoskiej siatkówki zawsze będzie taka sama :P
Więc skoro Dzuzeppe ma dla was zagadkę to ja dla was też :) Może nieco łatwiejsza/trudniejsza, ale wiem, że dacie sobie z nią radę. Która z nas pisała perspektywę Łukasza, a która Marceli i dlaczego?
A i jeszcze coś, chcecie abyśmy wraz z moją ukochaną, wspaniałą, megahiperzarąbistą autorką sklepiły coś jeszcze razem? :] Piszcie co o tym sądzicie :3 Ja do tego czasu was pozdrawiam i
Maniek , ja również trzymam teraz kciuki za Włochów , choć zdecydowanie wolałabym , by nasi awansowali. No niestety, taki jest ten sport , ze nie zawsze się wygrywa.....
OdpowiedzUsuńMam nadzieje , że Marcelina i Łukasz się pogodzą , bo tworzyli na prawdę świetną parę
Czekam na kolejny
Pozdrawiam , Luna :*
Ja chyba sobie odpuszczę tegoroczne finały Lś. Nie ma dla minie tam drużyny której mogłabym pokibicować. Rosja którą ostatnie lata uwielbiałam juz nie jest tą samą Rosją po odejściu Alekny. Nic pozostaje mi czekać na MHW i ME. Ja obstawiam że do szczęśliwego finału dojdzie na ślubie Klaudii i Fabiana kiedy Marcela i Łukasz znów się zobaczą . Boli mnie tak samo jak ich. Czuję normalnie ten ból i smutek i tą tęsknotę. Szkoda mi zarówno Łukasza jak i Marceliny, ale wierzę że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńOczywiście że jestem na tak byście jeszcze raz napisały coś razem
Italia forever ♥ No happy end, tylko płacz i cierpienie na końcu czerń... Dobra trochę diabolicznie,ale taka jest moja perspektywa. No peace no love. Wybaczcie za niejaką ordynarność,ale czy będzie super miłość i widzenie na weselichu? Nieważne,to wszystko tak wciągnęło,że żal **** ściska,że już koniec. Piszta jak najwięcej,
OdpowiedzUsuńCałuję Was obie :***
PS Drago z Ivan rozpierdolą system i będzie winner *.*
Teraz jestem przekonana, że Marcelina będzie świadkową :P Mam nadzieję, że nie zrobią jakiejś szopki, gdy się dowiedzą, że ich świadkowanie jest spiskowane ;D
OdpowiedzUsuńSmutny rozdział, jednak z optymistycznym akcentem na koniec :)
Nowe blogi nadrabiam, już nie dużo mi brakuje, by być na bieżąco :)
Pozdrawiam ;)
Nie dało by się tak do tego samolotu na wieczór panieński wepchnąć Kadzia? ;) Było by z zaskoczenia i się by pogodzili, a jak nie to trzeba będzie czekać do wesela Klaudii i Fabiana.
OdpowiedzUsuńJa tam kibicuje tylko i wyłącznie reprezentacji Polski.
Ja coś czuję, że będzie happy end. Marcelina i Łukasz się pogodzą, a po jakimś czasie na świat przyjdą małe Kadziątka. :D
OdpowiedzUsuńNie kończcie jeszcze tego opowiadania! Jest świetne. Jak go zakończycie, to będzie mi go brakować...
Ja bym chciała, żebyście razem jeszcze coś napisały. Macie do tego talent. :)
Pozdrawiam.
Ja chcę happy end, bo wiecie dziewczyny, mimo całej swojej zajebistości, to nie poprawiłyście mi tym rozdziałem humory w ogóle! Mam nadzieję, że to się zmieni moje drogie, kochane, ulubione ;*
OdpowiedzUsuńOjej, Maniek, za trudne pytania zadajesz ;p Ja jestem tak najedzona po obiadku u babci, że nie myślę racjonalnie ;p Ale ok, strzelam: Maniek - On, Dzuzeppe - Ona, tak podpowiada mi intuicja ;)
buźki ;*
Zakręcona ;)
PS. Wybaczcie, że taki krótki komentarz, ale nie umiem myśleć aktualnie ;p
http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/
Jednak myślenie musi ci dobrze idzie, bo dobrze zgadłaś ;P
UsuńA czy ten happy end będzie, to się jeszcze okaże ;)
Całuski ;*
Jednak intuicja się przydaje czasem ;)
UsuńPo cichutku liczę na happy end, bo za dużo już łez wylanych po LŚ. Nie chciałabym wylewać kolejnych, a bardzo się już zżyłam z tymi bohaterami ;)
Eee, wyczuwam happy end? Nieee!! Nie pozwalam Ci na to ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że na ME będzie duuużo lepiej ;)
Czekam na nn ;*
Zapraszam na piątkę http://wybuchowa-para.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńBuziaki, bezduszna ♥
Zapraszam bardzo serdecznie na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://67igrzyskaoczamijulites.blogspot.com
Julites
Pozdrawiam.