Wraz z Klaudią wróciłyśmy od naszych kochanych dziadków z Krakowa. Nie brałyśmy ze sobą facetów, bo to miał być taki babski wypad. Tak czy siak, chłopaki co chwilę do nas dzwonili i pytali się czy wszystko okej. Doprowadzali nas tym do jasnej gorączki, jak to faceci.
Nasza babcia jest wspaniała. Kobieta ma 70 lat, a dalej świetnie się trzyma. Jedzenie nadal jest tak przepyszne jak kiedyś. Tak samo dziadek, który zachowuje się prawie jak nastolatek.
Przyjechali również Rodzice Klaudii. No i wtedy zaczęła się kłótnia, gdyż moi wujkowie nie mogli zrozumieć czemu Fabi nie przyjechał z Klaudią. Przecież, dla nich to było nie do pomyślenia, aby ona jeździła na święta do rodziny bez narzeczonego. Ale jak to mówię "Life is brutal, maleńka!".
Kolację spędziliśmy w bardzo miłej atmosferze, także nie ma na co narzekać. Prezenty, czyli jak dla mnie najmniej ważna rzecz, też były wspaniałe i trafione. Dziadkowie, nie chcieli abyśmy z Klaudią wracały o tej porze do domu, więc nocowałyśmy u nich. Mogłyśmy jeszcze jechać do wujków, ale ja lepiej czułam się dziadków. Nie żeby coś, no ale...
Na następny dzień wróciłyśmy do Warszawy i mój chłopak (dziwnie to brzmi) zadał mi pytanie.
-Kochanie, idziesz ze mną na Sylwestra?
-A mam inny wybór?- pytam z nadzieją.
-Nie.
-No właśnie, to co się głupawo pytasz.
-Czyli się zgadzasz?
-Raczej nie inaczej.- miałaś powiedzieć nie! Déjà vu, idź w cholerę!
Zaś jak głupia zgodziłam się na pojechanie gdzieś z
Łukaszem. Tyle że tym razem to Sylwester z jego znajomymi. Tyle
dobrze, że Klaudia wraz z Fabim będą, bo inaczej coś bym sobie
zrobiła. Cholera jasna, czemu ja nie jestem asertywna? A tym
bardziej przy Kadziewiczu? To ludzkie pojęcie przechodzi...
Mam mało czasu, bo oczywiście musiałam być an
zakupach z Łukaszem. Fajnie, że wszystko mi funduje, ale sama też
sobie umiem coś kupić. Wcisnęłam się we wcześniej zakupioną sukienkę
i do tego buty również zafundowane, przez pana siatkarza.
Czasu coraz mniej, a ja nadal nie jestem gotowa. Latam
po domu jak głupia, byleby wyrobić się w czasie. Z włosami
praktycznie nic nie robiłam, tylko spięłam.
Z makijażem się trochę na męczyłam, ale efekt mi się podoba.
W sumie jestem już gotowa, teraz tylko czekam na Łukasza. Po jakimś
czasie zjawia się w domu i wita mnie namiętny pocałunkiem.
- Ślicznotka z ciebie, nie wiem czy wiesz?
- Uświadamiasz mi to codziennie.
- Mam tylko takie jedno pytanko... czy ta sukienka nie
jest zbyt krótka?
- Pieprz się.
- Z tobą zawsze.- odpowiada z uśmiechem na twarzy.
Idziemy do taksówki, która podwozi nas do wyznaczonego klubu. Kiedy
wchodzimy do niego widzimy już gromadkę siatkarzy, którzy przyszli
świętować Nowy Rok. Sama znane twarze. Mój entuzjazm jest
porównywalny do zachwytu, gdy ogłaszają kolejny odcinek „Mody na
sukces”.
Widzę Fabiana z Klaudią, czyli jest okej. Potem Paweł
wraz ze swoją żoną. Wszyscy przedstawiają się mojej osobie, a ja
im również. O godzinie 22.30 po wypiciu kilku głębszych zaczyna
się zabawa. W obroty bierze mnie Krzysiek Wierzbowski. Chłopak ma
smykałkę do tańca... albo po prostu po wypiciu trunku umie się
zabawić. Cholera wie, ważne że fajnie się z nim tańczy. Potem
tańczę z Pawłem, którym już rzygam. Cały czas ze mną gada,
zamiast interesować się swoją żoną. Jednakże wkurzyłam się i
zwróciłam mu uwagę, a dokładniej mówiąc „Obok ciebie siedzi
twoja żona, a ty gadasz z dziwką. Tak dalej Paweł!”. Jego żona-
Kasia- zaczęła się śmiać i mówiła, abym tak surowo siebie nie
oceniała. Ciekawe co by powiedziała, gdyby znała prawdę...
Po jakimś czasie wszyscy zaczęliśmy się zbierać na
dworze. Odliczaliśmy sekundy do Nowego Roku. Kiedy wybiła godzina
0:00 na niebie rozbłysły się różnorodne fajerwerki.
- Kocham cię, Marcelina.- usłyszałam przy moim uchu.
Obróciłam się do Kadziewicza i wpiłam się w jego usta.
- Ja ciebie też.
- To się cieszę.- usłyszałam w odpowiedzi i wtuliłam
się w niego. Potem podeszli do nas Klaudia z Drzyzgą. Życzyli nam
wszystkiego co najlepsze, my im też. Jednakże ja zrobiłam coś
czego nigdy w życiu nie uczyniłabym.
- Fabian, nie przepadamy za sobą, ale chcę żeby w tym
roku między nami była sztama. I żeby ciągnęło to się przez
całe życie. To jak?- wyciągnęłam do niego dłoń,a on mnie
przytulił. Po chwili skradł mi całusa w policzek.
- Sztama.
Bawiliśmy się w tym klubie do dobrej 4 nad ranem.
Ekipa z którą tam byliśmy była nieziemska. Zresztą inni goście
w tym klubie także byli wspaniali. Podeszli do nas, zagadali i
spędzali z nami czas. To był chyba najbardziej udany Sylwester w
moim życiu. Tak jak sobie obiecywała, nie piłam. Byłam w miarę
trzeźwa, więc pojechałam do mieszkania Kadziewicza. Dlaczego,
zapytacie. Otóż pan siatkarz był za przeproszeniem tak najebany,
że na nogach nie umiał ustać. A ja biedna Marcelinka mu pomogłam,
bo cóż mogłam uczynić? Na pastwę losu go chyba nie zostawię, co
nie?
-Kotku, kochaj się ze mną. Proszę.
-Z pijakami nie śpię.- ściągam z Łukasza marynarkę
i wszystko po kolei. Zostawiam go tylko w bokserkach i ciągnę do
sypialni.
-Ale czemu, dzióbku. Przecież ja cię tak kocham...
-Kadziewicz, nie wkurzaj mnie tylko idź spać.- mówię
spokojnie. Jednak mam na niego wielką ochotę, ale z alkoholikiem
nie sypiam, przykro mi.
-A będziesz przy mnie?
-Cały czas, tylko błagam idź spać.
-To połóż się koło mnie, bo nie zasnę...
-Dasz mi się rozebrać?
-Nie. Sam cię rozbiorę.- już wstaję z łóżka i
chwiejnym krokiem do mnie podchodzi. Odpycham go, a on zaś ląduje
na łóżku.
-Sama sobie poradzę. Idź spać.
-Marcela...
-Czego?!- krzyczę, a on jak małe dziecko skula się.
Aha. Fajnie.- Idź spać, albo już nigdy nie będzie seksu, jasne?
-Mhm.- odpowiada i kładzie się na poduszce, po czym
zasypia. W spokoju mogę zadzwonić do mojej kuzynki, gdyż jej
narzeczony też najebał się w trzy dupy... i to są niby sportowcy.
-Klauduś, żyjesz
-Ja tak, ale Fabian umiera...
-Czemu?
-Za dużo procentów we krwi.
-Normalka. Ale dałaś radę go donieść na górę?
-Tak, dałam. Tyle, że cały czas wygadywał mi jakieś
brednie... co alkohol robi z człowiekiem.
-Wiem coś o tym.- sama byłam w takiej sytuacji,a el to
tylko szczegół. Nie musisz o tym wiedzieć, kuzynko.- Łukasz też
wygadywał głupstwa. Taki typ człowieka...
-Chyba, że dodali coś do tych wódek.
-Może, może. Dobra ja idę spać, do dzisiaj.- Klaudia
się zaśmiała.
-Pa śpiochu.- rozłączyłam się, po czym położyłam
się na łóżku w sypialni Łukasza. On już smacznie chrapał, a ja
nie umiałam zasnąć. Leżałam, a powieki ani trochę nie drgnęły.
Przytuliłam się do Kadziewicza i od razu odleciałam. Magia!
~*~*~
Eloelo, trzy dwa zero!
Maniek, jak zwykle nie umie dodać rozdziału na czas. Ale ja wszystko zwalam na moich znajomych, którzy zabierają mi cenny czas! Wszyscy wraz ze mną mają wakacje. Więc mnie częściej w domu nie ma niż jestem. ;3 Ale tak czy inaczej oddaje wam dupiaty rozdział. Dzisiaj bez Kadzia, bo wena ucieka, ale mijemy nadzieje, że powróci. ;]
Chciałabym również poinformować, że na Add me wings pojawił się nowy rozdzał i ja osobiście, serdecznie was na niego zapraszam, bo dzieje się ;D
Chciałabym również poinformować, że na Add me wings pojawił się nowy rozdzał i ja osobiście, serdecznie was na niego zapraszam, bo dzieje się ;D
Pozdrawiam, Maniek. Yoł!
A teraz ponownie idę topić smutki w lodach po przegranej naszych chłopców. :c Niech ten Egipski sędzie wypierdziela liczyć piasek na pustyni!
A teraz ponownie idę topić smutki w lodach po przegranej naszych chłopców. :c Niech ten Egipski sędzie wypierdziela liczyć piasek na pustyni!
Dokładnie niech ginie ta masa z gwizdkiem! Mogli dać tego Węgra, co w miarę dobrze sędziuje...
OdpowiedzUsuńFajny rozdział,zrobiło się wakacyjnie ;))
Pozdrawiam :D
Ooooo jak ja bym poszła na Sylwestra! Oczywiście jakby był o tej porze roku ;)
OdpowiedzUsuńMało Kadzia, ale wybaczam, zadośćuczyniłyście tekstem "pieprz się..." :D
A wena powróci, są wakacje, słoneczko, odpoczynek, laba, lody, Liga Światowa (mam nadzieję, że kolejne mecze wygramy ;)), więc na 100% powróci ;)
buźki ;*
Zakręcona ;)
Nawet nie wiem co mam napisać :D Ta gorączka na dworze mnie dobija. W dzień gorąco, a w nocy burze, które do lekkich nie należą.
OdpowiedzUsuńMiędzy Marceliną i Kadziem jak na razie wszystko jest w porządku, ale może wypadałoby mu powiedzieć, że jest tą Marcelą z którą był kiedyś. Zanim może być za późno...
Sylwester, tak zima nie i jak tu mi dogodzić. Chyba musze sobie nową datę sylwestrową ustalić. Kadziu jest słodki z tym kupowaniem rzeczy Marcelinie, faceci tak mają ze lubią obdarowywać ukochaną kobietę. Paweł jest upierdliwy, nie wytrzymałabym z takim, niech się żoną zajmie. Pijany facet= ochota na seks to też typowe, ale Łukasz jest tu tak rozbrajająco słodki. Boję się tylko że gdy w końcu wyjdzie na to że Marcelina to ta Marcelina to Łukasz uniesie się honorem i odejdzie
OdpowiedzUsuńŁukasz nie odejdzie, ale czy uniesie się honorem??? Nie, raczej też nie :)
UsuńMyślę, że te rozdziały, które będą punktem kulminacyjnym wywołają trochę smutne emocje, bo wesoło nie będzie, ale do tego to jeszcze trochę czasu jest :D
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Za oknem deszcz, a ja chcę śnieg! Sylwester i te sprawy :D
OdpowiedzUsuńMiędzy Marcela a Kadziem jest dobrze, bardzo dobrze. Tworzą parę, ale czekam jak na Zbawienie co będzie jak się Łukasz dowie, że to ta Marcelina? W ogóle dziwne, że jeszcze nie domyślił się, ale okej :D Nie popsujcie nic! :P
Pozdrawiam ;)
Nie lubię zimy, ale chciałabym Sylwester, bo ja strasznie uwielbiam!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :*
http://siatkowkatonietylkosport.blogspot.com/2013/06/rozdzia-siodmy.html zapraszam na siódemkę.
OdpowiedzUsuń