środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 4

 
Ona.
Zaraz z rana, podczas śniadania rozmyślałam czy zadzwonić do Pawła i umówić się z nim i z Łukaszem? Jednak 
gdy brałam telefon do ręki i miałam już wpisany numer Siezieniewskiego, mój kciuk zamiast znaleźć się na zielonej 
słuchawce lądował na czerwonej. Sama nie wiem czy bałam się do niego zadzwonić, bo miała lęk przed 
spotkaniem z Łukaszem, czy chodziło o coś innego. Wiem tyle, że choćbym tysiąc razy chciała zadzwonić do 
Pawła to i tak się nie odważę. 
O godzinie siedemnastej zdecydowałam, że wyjdę na świeżę powietrze. Może powróci mi trochę rozumu.
Przechadzając się po ulicach Ursynowa myślałam nad moim życiem. Niby jestem tą aktorką, ale teraz mam wolne
i błąkam się z miejsca w miejsca bez celu. Codzienność w moim wykonaniu to śniadanie, błąkanie się po mieście,
obiad, nudzenie się w domu, kolacja, a czasami nawet tego nie jem i idę do klubu! Porażka! Chciałabym być 
normalna, ale to Łukasz wszystko zniszczył. Spieprzył na całej linii! Ja, głupia naiwna nastolatka we wszystko mu
wierzyłam! W mediach pisali, ze jest żonaty, ma dziecko... też bym tak chciała! Niestety życie jest okrutne i pisze
własne scenariusze. 

Mnóstwo ludzi którzy przechodzą obok mnie i patrzą się na mnie albo krzywo, albo z sympatią. Jedni pewnie chcą 
ode mnie autograf, a drudzy chcą mnie tylko przelecieć. Szczerze, mam w dupie kto co o mnie myśli! Jestem 
kobietą. Jestem wolną kobietą. Mogę zaliczyć każdego kogo spotkam, bo mam taki kaprys! W dupie miałabym, że 
jesteśmy w warzywniaku czy na przystanku autobusowym. Jestem kobietą i mam zachcianki, które muszą być 
spełnione. 
Z moich przemyśleń wyrwał mnie jakiś męski głos. Spojrzałam na mężczyznę. A niech to szlag! To był Paweł, ale 
nie sam tylko z Łukaszem. Papużki nierozłączki? 
-Cześć! Dawno się nie widzieliśmy, prawda?- zapytał z uśmiechem na twarzy. Nie umiałam się skupić na tym co do 
mnie mówi. Kadziewicz mnie rozpraszał. Zaś miał ponurą twarz z nijakim wyrazem twarzy.
-Co? Tak! Faktycznie.- wydukałam z siebie pojedyncze frazy.  
-Coś się stało? Jesteś jakaś inna.
-Pod wpływem alkoholu odbija mi. Chyba tak jak każdemu.
-Mi nie odbiło.
-Serio? Gdybyś był normalny  na tej imprezie to nie gapiłbyś się na mój tyłek.
-Nie można?
-Facet, który jest żonaty nie może.- Łukasz cicho westchnął. 
-A skąd wiesz, że mam żonę?- zapytał pewny siebie.
-Internet prawdę ci powie, Pawełku.- odpowiedziałam z diabelskimi iskrami w oczach.
-Może. W sumie to ja nawet nie wiem jak się nazywasz.- uśmiechnął się.
-Potrzebna ci ta informacja do szczęścia?
-Tak. Ty już wiesz jak ja się nazywam, ale ja nie wiem jak ty. Nie wyrównane szanse.
-W dupce się poprzewracało. Nieznajomym nie podaje moich danych osobistych.
-Przecież mnie znasz!
-Przykro mi, ale nie.- poklepałam go po policzku. Jednakże postać smutnego Łukasza cały czas działa mi na 
nerwy. Chciałam wiedzieć co się stało. Wtedy mogłabym go zjechać z góry na dołu.
-Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę...
-Dobra zamknij dziób, powiem ci!
-Zamieniam się w słuch.
-Witaj, nazywam się Marcelina. Marcelina Zasiewska.
-Miło mi panią poznać. Paweł jestem. Paweł Siezieniewki.- podał mi dłoń.
-Bardzo mi miło.- uścisnęłam jego wielkie łapsko.
-A to mój przyjaciel, Łukasz Kadziewicz.
-Hej.- wybełkotał. Spojrzałam na niego i poczułam, że mam związane gardło. Nic nie umiałam powiedzieć. 
Najchętniej to wykrzyczałbym mu w twarz jaki on jest, a jaki nie. Ale on mnie nie poznawał, nie wiedział kim 
jestem. Zresztą Paweł też nie wie, że się znamy.
-Cześć.- powiedziałam z trudem. Spojrzałam się na Pawła, a na jego twarzy rysował się jakiś dziwny uśmieszek.
-Mam propozycje. Chodzimy trójką do klubu!- spojrzałam na niego jak na idiotę. Jaki normalny siatkarz codziennie 
baluje w klubach? Podajcie mi jeden przykład a odszczekam to. 
-A trening?
-Nie mamy.- uśmiechnął się triumfalnie, a na mojej twarzy zagościła zgorzkniała mina. Miałam w planach pójście 
do klubu, ale nie z tą dwójką!- To jak piszesz się?
-A mam inny wybór?
-Nie.
-To idę.
-A ty Kadziuleńko?- zapytała się Łukasza, który stał i patrzył się w buty. Jakby tam było coś ciekawego.
-Mogę iść.- powiedział cicho.
-Super! To spotykamy się pod tym samym klubem co wczoraj o godzinie 21.00. Pasuje?
-Raczej.
-To do zobaczenie!- powiedział Paweł i zniknął wraz z Kadziewiczem w tłumie przechodniów.

Te same światła, które oślepiają mnie na każdym kroku. Ten sam bar, w którym można znaleźć różnorodne 
alkohole. Ten sam barman, który zawsze służy mi pomocą. Ten sam DJ, który puszcza tylko bajerancką muzykę.
Jednakże jest różnica. Mała różnica. Poniekąd powinnam powiedzieć DUŻA, bo osobniki płci męskiej, z którymi 
aktualnie jestem w klubie są strasznie wysocy. To jest ta różnica. Inni ludzie.
W tym momencie powinnam bajerować jakiś facetów, którym tylko jedno w głowie. Ale nie robię tego. Siedzę w 
loży z jednym siatkarzem. Ten drugi tańczy na parkiecie. A ten pierwszy siedzi i topi smutki w alkoholu. Jeżeli 
dobrze policzyłam to już dwunasty kieliszek z kolei. On nigdy nie miał mocnej głowy. Do tej pory nie ma. Bo 
gdyby miał to nie rozmawiałby ze mną tylko prosił o kolejną kolejkę. Ale mówi. Mówi do mnie, a ja go słucham.
-... cały życie jest do dupy! Gdyby nie ona to ja bym nie pił. Ale to wszystko przez nią. Ta kurwa to zrobiła. To ona
mnie zdradziła. Nie chciała, żebym o tym wiedział, a jednak! Dowiedziałem się. Mogła tak głośno nie mówić to 
może nadal żyłbym w tym popapranym związku.- bełkotał. Ja jednak byłam przyzwyczajona do tej mowy i 
wszystko rozumiałam.- Miałbym syna, ale ona poroniła. Myślałem, że już nie będzie szans na kolejną ciąże, 
a jednak zaszła! Tyle, że ta suka zdradziła mnie z jakimś makaroniarzem! Najpierw myślałem, że to moje dziecko.
Myliłem się! To było dziecko tego pedała! Rozmawiali sobie, żeby ona mi wszystko powiedziała. Myślała, ze mnie
nie ma! Byłem, wróciłem wcześniej z treningu i się dowiedziałem. Ona wiedziała jak chciałem mieć dziecko! 
Pieprzona dziwka!- skończył swój monolog i położył głowę na stole. Ja zaniemówiłam. Był szczęśliwy z inną 
kobietą, a ta go zdradziła? Kocham tą laskę! Jednak pamiętam jak do mnie mówił, że jestem  tą jedyną, że ze mną
chce spędzić resztę życia. I co? Wszystko prysło, jak bańka mydlana. Zaś z drugiej strony zrobiło mi się go trochę
szkoda i postanowiłam, aby Paweł odwiózł go do domu. Jak na zawołanie Siezieniewski pojawił się koło mnie.
-Paweł, trzeba go odwieźć do domu. Nachlał się w trzy dupy, opowiedział mi całą historię. Proszę odwieź go!
-Ale on nie ma mieszkania. Mieszka teraz ze mną, ale moja żona nie będzie szczęśliwa jak przyjdzie uchlany. 
W końcu mam dzieci. Zresztą wypiłem...
-Dobra, zabiorę go do siebie. Tylko daj mi na taksówkę i zadzwoń po nią!
-Już się robi.- chłopak poszedł zdzwonić po taryfę, a ja dopiłam mojego drinka.

Przeszłość

Dziś mecz, od którego zależy Jego dalsza przyszłość. Jeśli zagra podobnie jak wczoraj to może dostanie jakąś 
konkretną propozycję kontraktu. To Jego szansa na wybicie się i osiągnięcie czegoś więcej. Marzy o wielkiej 
karierze, o grze we włoskiej lidze, o byciu najlepszym. Tylko czy da sobie z tym radę bez Jej obecności?
Postanowiła wrócić wcześniej do kraju o tydzień. Wróciła dla Niego, żeby go wspierać i kibicować jego drużynie. 
Siedzi w samolocie i rozmyśla nad dalszym życiem. Wie, że On w każdej chwili może wyjechać, by rozwijać 
karierę, ale jeszcze nie wie, że nastąpi to tak szybko. Nie wie również, że zostanie przez Niego skrzywdzona, że 
będzie przez Niego cierpieć.
Mecz rozpoczyna się podobnie jak wczoraj. Przegrywają jednak już nie tylko pierwszego seta, ale i drugiego. Ich 
sytuacja jest okropna, bo na dodatek w trzecim secie przegrywają już 16 – 8. Czy jeszcze uda się im odrobić taką
stratę? Czy jeszcze powalczą?
Rodzice odebrali ją z lotniska i od razu ruszyli w drogę powrotną do Olsztyna. Pytali się jak było w Londynie, czy 
się jej podobało. Spokojnie odpowiedziała na wszystkie pytania. Wiedziała, że mecz już się zaczął. Nie znała tylko
wyniku. Całą drogą przespała. 
Trener zamiast omawiać na przerwie taktykę, dawać jakieś rady, powiedział tylko, żeby przypomnieli sobie 
najpiękniejsze momenty i walczyli, żeby ten stał się jednym z nich. O czym pomyślał On? Pomyślał o wszystkich
chwilach spędzonych z Nią, o wspólnie spędzonej ostatniej nocy w Ustce. Nie wiedział o czym pomyśleli jego 
koledzy, ale po ich twarzach widział, że tego meczu nie przegrają, że się nie poddadzą.
Przyjmowali, rozgrywali, atakowali, blokowali, bronili i serwowali. Od tej chwili wychodziło im prawie wszystko. 
Druga drużna zaczęła się mylić. Wiedzieli już, że jeśli jeszcze bardziej przycisną to będą mieć ich w garści, że 
wtedy wygrają. Po godzinie walki doprowadzili do tie break. Walczyli jak lwy, ale i przeciwnicy nie ustępowali. 
Mecz zbliżał się ku końcowi. Było po 14. Serwował Paweł. Przeciwnicy źle przyjęli. Rozszyfrowaliście gdzie 
pójdzie rozegranie i ustawiliście tam potrójny blok. Atakujący bojąc się bloku kiwa. Środkowy bloku nie daje się 
jednak na to nabrać. Zatrzymuję piłkę rękoma i sprowadza ją na parkiet. Zdobył właśnie punkt, dający drużynie 
piłkę meczową. Teraz będzie serwował. Wszystko zależy od Niego, ale czy porodzi sobie z taką 
odpowiedzialnością bez Jej obecności, wsparcia?
Podrzuca piłkę, uderza. Ta zatrzymuję się na chwilę na siatce, kołysząc się na niej. Jego koledzy boją się zbliżyć
do siatki, bo myślą, że najdrobniejszy ruch spowoduje spadnięcie na Waszą stronę. Piłka wreszcie spada na 
stroną przeciwnika, którzy nawet na to nie zdążają zareagować. Wygrali ale Jej przy Nim nie było.
Wiedziała, że nie zdąży nawet na samą końcówkę. Wiedział, że było Mu przykro, ale wiedziała również, że zrobi 
Mu niespodziankę. Na hali dowiedziała się, że wszyscy zawodnicy poszli świętować sukces do klubu. Poprosiła 
ojca, żeby Ją tam zawiózł, a on wykonał Jej prośbę. Nie wiedziała jednak, że będzie żałować, że tam pojechała. 
 
__________________________________________________________________________________________
Rozdział oddaje w wasze ręce i do waszej opini. Jutro wyjeżdżam na dwudniową wycieczkę, więc zaraz trzeba
iść spać (22.30 to zaraz :D) W końcu nie codziennie ma się taki zaszczyt, aby wstawać o 3.30 :] MAm nadzieje,
że podoba wam się ;)
Proszę też, abyście wpisywali się do zakładki Informowani oraz w zakładce SPAM informowali nas o nowych 
rozdziałach. Tak wiem, ze nie działa, ale jak najedziecie na literkę S lub P to włączy wam się. Same nie wiemy 
czemu tak jest :)
Także pozdrawiam Was cieplutko! Maniek ;>

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 3


On zakochany był jej radością,
Zauroczony w korowodzie słów! […]
Miliardy nowych gwiazd na niebie,
Miliony wierszy, które znała już. 
 
Ona.
Dzisiaj znów zaczynam moją szarą rzeczywistość. 
Siedzę w taksówce, która kursuje do klubu na Woli. Ubrana jestem jak zwykle kontrowersyjnie. Krótka sukienka z
dekoltem. Do tego szpilki i płaszczyk. Dziś jest naprawdę ciepło jak na październik, ale znając Polskę to jutro 
spadnie śnieg. 
Kiedy taryfa zaparkowała pod klubem zapłaciłam kierowcy i ruszyłam do wejścia. Mając znajomości w tym klubie 
nie sprawdzano mojego dowodu i bez nerwów weszłam do pomieszczenie gdzie jaśniały kolory tęczy. Podeszłam 
do baru, zasiadłam na stołku i zamówiłam u barmana drinka. Po spożyciu alkoholu ruszyłam na moje „podboje”. 
Tańczyłam z jakimś facetem po trzydziestce, który tańczył marnie i tak też wyglądał. Podczas tańca cały czas 
pewien wysoki facet patrzył się na mnie. Dokładniej to patrzył się na mój tyłek. 
Kiedy piosenka skończyła się,  bez słowa poszłam w stronę tego kolesia. Kiedy byłam coraz bliżej niego czułam 
się dziwnie, bo skądś tą buźkę kojarzyłam. Podeszłam do niego i stanęłam z nim twarzą w twarz. Nie tak 
dokładnie, bo przy moim 184 w kilkucentymetrowych szpilkach musiałam podnieść wzrok do góry, żeby spojrzeć 
mu w oczy. Jego postura była naprawdę pokaźna. Moje spojrzenie powędrowało do góry i zauważyłam rysy ust i 
twarzy. W pewnym momencie światło przeniosło się na jego twarz i od razu mina mi zrzedła. Już wiem skąd 
kojarzyłam tą facjata.
Przecież to był siatkarz tutejszego klubu. Jak on miał? Paweł Sieniewski?  
- Zatańczysz?- zapytałam pewna siebie.
- Od kiedy to panie proszę panów?
- W tamtym czasie kiedy facet nie ma jaj, żeby poprosić kobietę do tańca.
- A skąd wiedziałaś, że chcę z tobą zatańczyć?
- Stąd, że przez cały czas patrzyłeś się na mój tyłek.- zgasiłam go. Facet nie wiedział co powiedzieć.- Nie chcesz
tańczyć to nie musisz. Przykro mi, twoja strata.
Obróciłam się i chciałam iść w kierunku baru, ale mężczyzna złapał mnie za nadgarstek.
- A kto powiedział, że nie chcę z tobą tańczyć?- wyszeptał mi do ucha i porwał na parkiet.
Tańczyło mi się z nim naprawdę fajnie. Jednak chyba po jakimś czasie chłopak rozhulał się. Przybliżył się do mnie,
a nasze twarze dzieliły milimetry i jego ręce wędrowały na moje pośladki. Tylko chodziło mi o taki efekt. Teraz tylko 
go oczarować, doprowadzić do szaleństwa, zaciągnąć do toalety, bzykać się i zostawić zaszokowanego. Więc 
czas zacząć zabawę!
Przez cały czas patrzyłam mu w oczy i uśmiechałam się. W pewnym momencie moja dłoń bawiła się kosmykami 
jego włosów, a druga znajdowała się pod jego koszulką. Potem pochwaliłam jego krawat (tak wiem, przechodzone!), 
„niechcący” otarłam się o niego, ale przynajmniej był już mój! Gdy chciałam zapytać się czy ma ochotę na pieprzenie
się (inaczej tego nazwać się nie da!), ktoś podszedł do nas i powiedział do Pawła (?).
- Paweł, zbieramy się.- poznałam ten głos. Wiedziałam dokładnie kto to. Poczułam się strasznie dziwnie, w końcu nie 
widzieliśmy się tyle lat, a nadal mam do niego urazę. Nagle jedno światło padło na jego twarz, która nie była tak jak 
zawsze roześmiana wraz z tym cwaniackim uśmieszkiem i iskierkami szczęścia w oczach. Wręcz przeciwnie, oczy
były smutne, wyraz twarzy nijaki, a gdy coś mówił jego głos lekko łamał się. Z jednej strony zrobiło mi się go szkoda, 
zaś chwilę potem ogarnęłam się i przypomniało mi się moje rozgoryczenie.
- ...dasz mi swój numer?- zwrócił się do mnie Paweł, który wcześniej coś mówił, ale nie słuchałam go. Wahałam się! 
Przecież on zna Łukasza, a skoro oni są znajomymi to nie wróży to dla mnie nic bajecznego. Jednak się zgodziłam! 
Wymieniliśmy się numerami, ale najśmieszniejsze w tym wszystkim było, że Łukasz mnie nie poznał. 
Kiedy opuścili lokal, ja zdecydowałam poczynić to samo. Zadzwoniłam po taksówkę, która zjawiła się po dosyć 
długim czasie. Wsiadłam do niej i ruszyliśmy na moje osiedle. Przez całą drogę rozmyślałam nad moim życiem i nad
tym co zobaczyłam w klubie, a dokładniej-kogo! 
W głowie mi się nie mieści, że naprawdę go spotkałam. Minęło tyle czasu, a on w ogóle się nie zmienił. Na dobra, 
oprócz tej jego zbolałej miny. Przez cały czas przed oczami mam tę jego nieszczęśliwą twarz. Jednak chciałam mu 
utrzeć nosa! Zrobił coś niewybaczalnego! Nie kocham go to jest pewne, ale muszę się odegrać! Tak już jestem, bo to 
życie mnie tak wychowało. Prawda jest taka, że Facet to świnia i zgadzam się ze słowami Jacka Jędrzejaka. Tylko 
teraz pozostaje pytanie jak ja to zrobię. W sumie wiem, że gra w Warszawie, kumpluje się z tym całym Sieniewski 
czy jak on tam ma! Mam numer do niego, więc zawsze możemy się spotkać w trójkę, a wtedy mam okazję, żeby 
ośmieszyć go. Teraz nasuwa się kolejne pytanie, jak ja go skompromituje? Muszę mieć naprawdę bajerancki pomysł.
Wtem taksówka zatrzymała się przed moją klatką. Dałam należną sumę taksówkarzowi i wyszłam z samochodu. 
Od kluczyłam wszystkie drzwi, które stały mi na drodze, weszłam do mieszkania, ubrałam na siebie piżamę i 
wskoczyłam pod pierzynkę, nadal rozmyślając jak zakłopotać Łukasza. 

On

Gdy dotarliśmy do klubu z Pawłem okazało się, że nie tylko Akademicy się będą bawić. Na miejscu czekali już na 
nas chłopaki z Jastrzębia. Nie liczyło się to, że jesteśmy z innych zespołów, wszyscy integracyjne wypiliśmy po 
kilka kolejek. Wreszcie mogłem trochę dłużej niż na boisku pogadać z przyjaciółmi. Wiem, że pewnie jutro już nie 
będą tego wieczoru pamiętał, ale i tak fajnie się gadało.
Niestety jeszcze przed północą do klubu zawitał trener Jastrzębskiego i zabrał chłopaków w droga powrotną. 
Zrobiło się trochę smutno, bo zastaliśmy tylko ja i Paweł, który wyrwał dziś już z pięć panienek. Nie rozumiem 
gościa. W domu czeka żona, dzieci, a on się za takimi ugania.
Co innego ja. To ja powinienem się zachowywać tak jak on. Przynajmniej mógłbym się z kimś przespać bez 
zobowiązań, żadnych ograniczeń. Może nie powinienem lekceważyć tych wszystkich laluniu, które z chęcią 
rozłożyły by swoje nóżki przede mną nawet na środku parkietu. Może nie jestem już taki pożądany jak kiedyś, ale 
niektóra nadal miękną na mój widok.
Pablo tym razem nawet się nie ruszył, a już była przy nim jakaś panieneczka. Nawet ładna. Na pewno wie, jak się 
ubrać, żeby dać pracować wyobraźni mężczyzną. Niby ta jej koronkowa sukienka pokazuje wiele, ale jeszcze 
więcej skrywa pod spodem. Znudziło mi się już w tym klubie. Poczekałem, jak skończą tańczyć jedną piosenkę i 
ruszyłem w ich stronę.
- Paweł, zbieramy się – powiedziałem do niego.
- No już. Mam nadzieję, że do zobaczenia. Podasz mi swój numer?
Kontynuowali dalej rozmowę pożegnalną, a ja przyjrzałem się tej dziewczynie. To była ta sławna aktorka. Myślałem
że będzie mieć na sobie tonę tapety, a było wręcz przeciwnie. Była naturalnie piękna. Z jednej strony taka 
uwodzicielska, a z drugiej w jej oczach skrywała się jakaś tajemnica.
Pożegnaliśmy się i udaliśmy taksówką do domu. Gdy leżałem już w łóżku, mając zamknięte oczy, widziałem ją. 
Taką demoniczną, a jednocześnie anielską. 

Przeszłość

Nie widzieli się już od dwóch tygodni. Ją całkowicie pochłonęły zajęcia i nauka angielskiego, a jego treningi. Oboje 
postanowili nie „przeszkadzać” drugiej osobie, dzwoniąc do niej. W pierwszych dniach bardzo tęsknili, ale z 
biegiem czasu nauczyli się tłumić to jakże ważne uczucie. 
Całe dnie spędzała w szkole językowej. Zastanawiała się czy kiedykolwiek przyda się jej znajomość uczonego się 
języka. Przecież od zawsze marzyła o tym, by mieszkać w Polsce, by mieć przy boku kochającego męża i 
biegające wokół dzieci. Nie chciała wielkiej kariery. Wynagrodzenie miało jej tylko wystarczać na dostatnie życie i 
drobne przyjemności. Czy chciała wiele?
Całe dnie spędzał na hali. Ćwiczył ze swoim najlepszym przyjacielem Pawłem serwy, ataki i obrony. Robił to, bo 
chciał być najlepszy. Chciał być taki, jak jego idol, jak Ryszard Bosek. Oboje marzyli by w przyszłości dostać 
szansę od trenera reprezentacji i zagrać w biało czerwonej koszulce z orzełkiem na piersi. Czy chcieli dużo?
Jego drużyna grała właśnie ar cy ważny mecz w mistrzostwach Polski juniorów. Od jego wyniku zależało, czy będą
grać o złoto. Cała drużyna marzyła tylko o tym, bo wiedzieli, że dzisiejsze zwycięstwo i późniejszy dobry mecz 
może zagwarantować im wreszcie prawdziwy kontrakt lub nawet transfer do innego kluby i grę w najwyższej klasie 
rozgrywkowej w kraju.
Przegrywali... Nie szło im zupełnie nic... Tracili punkty przez swoje głupie błędy. Trener nawet już nie prosił o czas, 
bo wiedział, że pierwszego seta i tak przegrają. Tak również się stało. Częstochowa rozniosła ich do 14 w secie. Na
krótką przerwę schodzili z opuszczonymi głowami. Trener powiedział do nich tylko jedno zdanie „Chłopcy, walczcie 
o swoje marzenie”, a wszyscy już rwali się na parkiet do gry.
Ich gra poprawiła się diametralnie. Dwie następne partie wygrali bez trudu. Kłopoty zaczęły się w następnej. Znowu 
grali nie poradnie. Na zagrywkę powędrował On. To prawie nie możliwe, ale zdobył pięć asów a rzędu. Jego koledzy
również poprawili swoją grę. Wynik chylił się cały czas przy remisie. Paweł swoim dobrym atakiem zdobywa 24 
punkt i idzie na zagrywkę. Wiedział już, że i on ma dziś dobry dzień na zagrywce. Wiedział, że teraz musi tylko 
pilnować miejsca gdzie piłka po złym przyjęciu przejdzie na ich stronę. 
Nieliczna publiczność głośno krzyczała „ostatni, ostatni”. Paweł podrzucił piłkę wysoko i zaserwował. Przeciwnik 
źle przyjął. Piłka zbliżała się do siatki w miejscu, w którym stał. Wyskoczył do góry i mocno ją zbił, zdobywając ten
ostatni punkt. Wygrali! Cała drużyna rzuciła się na niego i Pawła. Skakali po parkiecie, krzyczeli głośno ze 
szczęścia. Są w finale.
W Londynie zaczęła doskwierać jej samotność. Niby były przy niej koleżanki, ale jej brakowało jego. Przed chwilą 
dowiedziała się, że awansował z kolegami do finału. Chciała mu pogratulować, ale wiedziała, że nie ma po co 
dzwonić, bo i tak nie będzie go wtedy w domu. 
 
*** 
Oddaje trójeczkę w wasze łapki! :) Nie wiem co napisać o rozdziale, bo chcę abyście sami go skomentowali i 
skrytykowali :) Oczywiście rozdział nie powstałby bez pomocy Dzueppe, która (jak dla mnie) Przyszłość i Łukasz 
świetnie jej wyszedł! :) 
Więc Jastrzębianie z medalem! Łzy stanęły mi w oczach jak widziałam ich wchodzących na podium itd. Wspaniały
moment. Jednakże wydaje mi się, że medal powinna zdobyć Delecta, która w tym sezonie znalazła się na 
najwyższej pozycji w fazie zasadniczej. Gratuluje im za zapał i walkę, którą stoczyli z Jastrzębianami ! :)
Nowy rozdział powinien pojawić się za tydzień lub wcześniej! 
Pozdrawiam was cieplutko, Maniek ;>

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 2




Ona

Przez ostatnie miesiące liczyła się dla mnie tylko i wyłącznie praca. Rano szłam na trening do siłowni, potem do południa byłam na planie filmowym, wieczory natomiast spędzałam na deskach kilku warszawskim teatrów na próbach do spektakli, w których gram. Wszystko kręciło się wokół aktorstwa.Przynajmniej przez te chwile nie musiałam nikogo udawać. Byłam sobą, a właściwie to grałam samą siebie sprzed kilku lat. Sama już nie wiem, czy w środku jestem jeszcze tą wesołą dziewczyną, czy już całkiem nie zapomniałam, jak to jest być sobą. 

Zdecydowanie przez ten czas najgorsze były wieczory. Z nikim się nie mogłam spotykać, bo zwyczajnie nie miałam na to czasu. Kiedy kładłam się do łóżka, czułam straszną pustkę i tęsknotę, Sama nie wiem za czym? Może za mężczyzną, jego zapachem, dotykiem? Ale skąd u mnie coś takiego. Przecież ja się nie angażuję, nie przywiązuję się do ludzi. 

Dziś wreszcie zaczynam wakacje. Może to dziwne, że w październiku, ale to jedyny czas w tym roku, w którym mogę odsapnąć. Nie wyjeżdżam nigdzie, zostaje w Warszawie. Mam iść z Klaudią do salonu z sukniami ślubnymi i pomóc coś jej wybrać. Do jej ślubu pozostał niecały rok. Pobierają się z Fabianem w maju, a mają zamówiony tylko kościół i salę.

- Klaudia może ta? Weź ja przymierz – wskazałam znudzona na już którąś z kolei sukienkę, ale nie spodobała się jej.
- Sama już nie wiem, którą wybrać. Wszystkie są takie piękne, ale ja szukam tej wyjątkowej, stworzonej dla mnie – rozmarzyła się, znikając w głębi salonu z ekspedientką.

Postanowiłam rozejrzeć się jeszcze raz. Chodziłam między wystawionymi sukniami, aż wreszcie dostrzegłam taką, której nie potrafię opisać. Jest taka delikatna, a zarazem podkreśla to, co u kobiet jest najpiękniejsze. Jest idealna dla Mojej siostry ciotecznej.

- Chodźcie tutaj – krzyknęłam do kuzynki i pani sprzedawczyni – Klaudia, ta sukienka jest dla ciebie stworzona.
- Dziewczyno, gdzieś ty ją wynalazła? Ona jest idealna. O takiej właśnie marzyłam – zaczęła zachwycać się nad suknią – Czy mogłabym ją przymierzyć? – zwróciła się do dziewczyny.
- Oczywiście, zapraszam panią do przymierzalni, a ja wezmę suknię.

Obie zniknęły za zasłoną. Z nudów zaczęłam przeglądać kontakty w telefonie. Mam numery do najlepszych aktorów i aktorek w Polsce, jak i Europie, a do nikogo nie wypada mi zadzwonić. Nikim nie utrzymuje kontaktów przyjacielskich. Jedyną osobą, do której dzwonię, piszę jest właśnie Klaudia. Jedyna moja prawdziwa przyjaciółka.

Sukienka leżała na niej doskonale. Wybrała ją spośród wielu, a ja wiedziałam, że bardzo jej ten wybór ułatwiłam. Od razu umówiła się na następną wizytę, by nanieść drobne poprawki i podać swoje wymiary.Poszłyśmy jeszcze na kawę i ciacho do kawiarenki w galerii i rozstałyśmy się. Ona śpieszyła się na mecz Politechniki z Jastrzębskim, żeby kibicować swojemu narzeczonemu. Ja natomiast w planach miałam wypad wieczorem do jakiegoś klubu.

On

Dziś jest nasz dzień prawdy, czy jesteśmy dobrzy, czy znowu Politechnika będzie się bić tylko o pozostanie w Pluslidze. Tydzień temu mimo nawet dobrej gry przegraliśmy z Zaksą. Z niektórymi chłopakami spotkałem się po raz pierwszy od wielu lat. Dużo się zmienili. Nie wiedziałem nawet, że część założyła już rodziny, że mają dzieci...

Może gdybym wtedy przyszedł normalnie do domu to bym się nie dowiedział prawdy. Może właśnie teraz trzymałbym taką małą istotką na rękach. Może siedziałaby przy mnie zona, która karmiłaby butelka naszą córeczkę. Może miałbym normalne życie i rodzinę, o której zawsze marzyłem.Jednak wiem, że to nie byłoby dla mnie dobre. Wiem, że gdybym dowiedział się później wszystko stało by się trudniejsze. 

Teraz w głowie mam tylko taktykę na mecz z Jastrzębskim. Musimy ich pokonać, by pokazać samym sobie, że sezon przygotowawczy nie poszedł na marne. Musimy wygrać. Wychodzimy wszyscy na razem na parkiet. Witam się z moimi byłymi kolegami z parkietu, chwilę z nimi rozmawiam. Potem zaczynam się sam rozgrzewać.Zaczyna się mecz.

Na początku gramy trochę nerwowo, ale już na drugiej przerwie technicznej prowadzimy. Chwilę później cieszymy się ze zwycięstwa w pierwszej partii. Z drugiej również wychodzimy zwycięsko. Dopiero w trzeciej coś zaczyna się psuć. Źle przyjmujemy, Fabian musi grać skrzydłami, a tam czekają już na nas ręce jastrzębian. Przegrywamy do 21. W czwartej jesteśmy już na maksa skoncentrowani i wygrywany ją, jak i cały mecz 3 do 1.

Kilka autografów, uśmiechów do zdjęć i już jestem w szatni, czekając na kolegów. MVP został Maciek Pawliński, który szczerze na tę nagrodę zasłużył. Chłopaki schodzą się do szatni, Ostatni wchodzi Paweł.

- Ej ludziska, co wy na wypad do jakiegoś klubu co? Musimy trochę po świętować. Kto jest za?
- Ja odpadam, Klaudia specjalnie z Poznania przyjechała i chcemy trochę czasu ze sobą spędzić – mówi Fabian.
- Dobra to kto idzie – chłopaki po kolei decydowali się lub rezygnowali. 
- Kadziu, a ty?
- Co ja?
- No idziesz?
- A co mi tam... Idę.

Przeszłość

Do domu wrócili dopiero nad ranem. Nie spieszyło im się, gdyż wiedzieli, że będą musieli się rozstać i iść każdy do swojego pokoju, by nie martwić rodziców. Całą noc rozmawiali o swojej przyszłości. Wiedzieli, że chcą ją spędzić razem, ale nie wiedzieli, co przyniesie im zły los.

Następne dnie mijały prawie tak samo jak poprzedni. Razem z rodzicami wygrzewali się na plaży. Czasami zdarzało się nawet namówić starszych, by ci pograli z nimi w siatkówkę, której na wakacjach nie mogło zabraknąć. W czasie ich wspólnego wyjazdu trwały mistrzostwa świata, które wszyscy z zainteresowaniem śledzili. Polakom niestety nie szło za dobrze. Szybko odpadli z turnieju.

Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Pobyt w Ustce dobiegał końca. Została im tylko jedna noc wakacji, bo już od następnego dnia on zaczynał treningi w klubie, a ona jedzie na obóz językowy do Anglii. Ta noc miała być wyjątkowa i była. To właśnie wtedy, w Ustce, oboje przeżyli swój pierwszy raz. 

Nie bali się tego zrobić, bo wiedzieli, że jedno kocha drugie i łączy ich coś niepowtarzanego. Coś, czego już nigdy, z nikim nie odczują. Wszystko działo się jak w bajce. Było im razem wspaniale. Czuli się spełnieni.

- Kocham Cię. Na zawszę będę już Cię kochać – powiedział przyciągając nagie ciało dziewczyny do swojego.
- Marzę o tym – powiedziała, całując jego wargi.

Wtedy jeszcze nie wiedział, że były to tylko puste słowa, że wszystko się popsuje przez jeden błąd, który będzie tak wiele kosztować. Następnego dnia byli już w Dobrym Mieście. Dziś mieli się pożegnać i nie widzieć przez przeszło miesiąc. To miał być miesiąc ich próby. Miesiąc, który zamiast jeszcze bardziej wzmocnić ich więź, całkowicie ją pokrzyżował, aż w końcu przerwał. 

*************

No i mamy już dwójkę:D.
Przepraszam, że ostatnio byłam trochę nieobecna na waszych blogach, ale mój komputer odmówił posłuszeństwa. Teraz postaram się wszystko nadrobić. 
Obie z Maniek bardzo dziękujemy Wam za tak wiele wyświetleń i komentarzy. Jest nam bardzo miło z tego powodu :*
Jeszcze taka mała sprawa. W komentarzach przeczytałam, że nie wyświetla się Wam Spam. On się wyświetla, ale trzeba odpowiednio najechać na nieko kursorem. Otwiera się na literce "S" :D. Obie nie wiemy dlaczego tak jest.
Przesyłam buziaki i pozdrawiam,
Dzuzeppe :)

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 1


Ona

Co ma zrobić człowiek, który w jednej chwili traci coś, na czym mu najbardziej w świecie zależy? Co ma on uczynić, jeśli tym czymś jest najbliższa rodzina? Jeśli tymi osobami są rodzice? Jak ma sobie poradzić w tym wielkim świecie, będąc dwudziestokilkuletnią osobą, która ma całe życie przed sobą?
Ma się załamać, zamknąć się w czterech ścianach i tylko funkcjonować w społeczeństwie, czy ma się postawić losowi i udawać, że ze wszystkim już sobie poradziła? Ma stać się ofiarą losu, czy świecić przykładem, jak sobie w takiej sytuacji poradzić? Jak ma się zachować?
Ja wybrała tę drugą opcję. Wszystkie moje emocje nie wychodziły spoza mojej głowy, pozostawały w środku. Na zewnątrz już po tygodniu od wypadku rodziców nie było nic po mnie widać, że właśnie straciłem dwie najbliższe mi osoby. Wyglądałam na osobę, która już się pozbierała, poradziła ze wszystkim i jest gotowa, by stawić czoła dalszemu życiu.
Z miłej, otwartej i wesołej dziewczyny stałam się zimną i wyrachowaną suką. Zaczęłam bawić się życiem, ludźmi. Szydziłam z nich. Co noc spałam z kim innym. Nie obchodziło mnie zdanie dalszej rodziny, która starała się mnie pocieszać, pomagać. Jedyną osobą, która mnie nie krytykowała była Klaudia.
Teraz została mi już tylko moja pasja. Zostało mi aktorstwo. W zasadzie to tylko na planie jestem naprawdę sobą, tylko tam nikogo nie udaję. Wszyscy myślą, że to właśnie w tamtych chwilach gram i, że jestem w tym genialna. Prawda jest jednak zupełnie inna. Niestety są w dużym błędzie. Nawet nie sądzą, że może być zupełnie odwrotnie. Gram na co dzień, a sobą jestem tylko na planie. Wtedy to staję się taka, jak jeszcze kilka lat temu.

Przeszłość

Wakacje, morze, plaża i dwoje zakochanych w sobie młodych ludzi. Zakochanych na zabój. Oboje nie widzą poza sobą nic więcej. Są tylko oni. Czyż nie jest to wymarzona sytuacja. Ona przesłania mu największą jego pasję, przesłania jego ukochaną siatkówkę. On jest dla niej jedynym sensem jej życia, o które to dzięki niemu walczyła.
Miała wypadek. Walczyła ze śmiercią. Już się z nią witała, ale wtedy w szpitalu pojawił się przy niej on. Wyszła ze śpiączki tylko dlatego, że całe dnie i noce spędzał przy jej łóżku, modląc się do Boga o to, żeby przeżyła. Udało się. Po tygodniu bezczynnego spanie wreszcie się obudziła, powodując uśmiech na jego twarzy.
Od zawsze byli tylko przyjaciółmi, mieszkającymi w jednym bloku, w jednej klatce, na jednym piętrze. Ich rodzice mieli równie dobry kontakt co oni. Co roku jeździli wszyscy razem na wakacje. Tym razem też pojechali wspólnie nad polskie morze. Wypadek dziewczyny sprawił, że między tą dwójką zaczęło tlić się uczucie, którego do tej pory nie znali. Zakochali się w sobie.
Ich rodzice świetnie się bawią, na przyjęciu z okazji rocznicy otwarcia pensjonaty, w którym tymczasowo mieszkają. Młodzi mają wreszcie okazję do bycia sam na sam. Idą plażą, trzymając się za ręce. Są uśmiechnięci i w pełni zadowoleni z życia. Liczą się tylko oni i ta chwila, która trwa.
Między nimi panuje cisza, którą każde z nich się napawa. Nie potrzebują słów, by wyrazić swoje uczucia. Wystarczy im jedno spojrzenie, uśmiech czy pocałunek. Siadają na gorącym jeszcze piasku, bo za kilka chwil podziwiać zachód słońca nad Bałtykiem.
Ona wtula się w jego silne i ciepłe, ale jeszcze młodzieńcze ramię i wdycha zapach jego perfum, które sama mu kiedyś kupiła. On przyciąga ją do siebie jeszcze bliżej i całuje jej miękkie, kasztanowe, długie włosy, wdychając ich przyjemny dla jego nozdrzy zapach.
Plaża pustoszeje, zostają tylko oni. Słońce chyli się ku zachodowi. W oddali, na horyzoncie dostrzegają jakiś mały statek na tle Słońca, które ledwo co wystaje poza błękitną taflę wody, który dopiero co wypłynął z portu. 
- Marzyłem, żeby coś takiego przeżyć z wyjątkową osobą, którą dla mnie jesteś ty. To wyjątkowy dla mnie moment, który na pewno zapamiętam na zawsze – mówi do dziewczyny.
- Dla mnie wszystkie chwile spędzone z tobą są wyjątkowe. Mam nadzieję, że takich momentów będzie jeszcze więcej – uśmiecha się do chłopaka, lekko go całując.
- Na pewno będzie ich dużo, obiecuję ci to... Wiesz jak bardzo Cię kocham?
- Hmm... Kiedyś już coś takiego słyszałam, ale możesz powtórzyć.
- Kocham Cię.– tym razem to chłopak czule całuje dziewczynę.


On

Trening, mecz, odpoczynek, sen... I tak w kółko. Wszystko to robię jakby mechanicznie. Nie zwracam uwagi na szczegóły. Nie zastanawiam się nad swoim życiem. Ono straciło sens. Teraz nigdzie nie wychodzę, nie bawię się. Jestem załamany. Moje życie odwróciło się o 180 stopni.
Jeszcze rok temu wszystko wyglądało inaczej. Grałem we włoskiej lidze, szło mi naprawdę dobrze, miałem przy boku kochającą żonę i dziecko w drodze. Podczas świąt Bożego Narodzenia powiedzieliśmy wszystkim, że spodziewamy się dziecka. Realizowałem się jako sportowiec, jak i zwykły człowiek. Powoli spełniało się moje marzenia o zostaniu ojcem.
Miałem zostać nim już kilka lat temu. Gośka była w ciąży. Oboje mieliśmy po dwadzieścia cztery lata. Wzięliśmy ślub cywilny i czekaliśmy na narodziny dziecka. Okazało się, że jest chore i prawdopodobnie już po porodzie umrze. Tak również się stało. To był chłopiec. To był mój syn.
Między mną a Gosią wszystko popsuło się po raz pierwszy. Ona wróciła do rodziców, do Polski. Ja jakoś dograłem sezon w Rosji do końca. Całe wakacje spędziliśmy tylko ze sobą. Wtedy nie grałem w kadrze, wtedy liczyło się dla mnie tylko moje małżeństwo. Byliśmy w górach. Codziennie chodziliśmy na spacery, dużo rozmawialiśmy. Udało się nam wszystko naprawić...
Rok temu dowiedziałem się, że znowu zostanę ojcem. Cieszyłem się z tej wiadomości, jak małe dziecko, które dostało wymarzony prezent pod choinkę. Nasze dziecko rozwijało się prawidłowo. Na sto % wiedzieliśmy, że urodzi się zdrowe. W spokoju mogłem skupić się na swojej dobrej grze. Całkowicie poświęciłem się siatkówce.
Pewnego razu, gdy wcześniej wróciłem do domu z treningu, który został odwołany, usłyszałem rozmowę mojej żony i innego mężczyzny. Zapewne był Włochem, gdyż jego język był genialny.

"- Gośka, dlaczego się z nim męczysz? Przecież wszystko może być jeszcze dobrze. Czy Łukasz się czegoś domyśla?
- Nie... Jest szczęśliwy, jak dziecko, troszczy się o mnie.
- Gośka, powiedz mu prawdę. Przecież wiesz, że kocham ciebie, jak i to dziecko. Dobrze wiesz, że ono jest moje. On nie zasługuje na to, by być z tobą i jeszcze je wychowywać. Nie pozwolę na to!
- Przestań! Nie powiem mu prawdy.
- Jeśli ty tego nie zrobisz, to ja mu powiem!
-Nawet nie waż się tego zrobić. Nie rozumiesz, że tylko przy nim nasze dziecko będzie miało zapewnione dostatnią przyszłość. Zrozum, on ma kasę, a ty niestety nie. Jak ty sobie wyobrażasz nasz wspólne życie? Kocham tylko Ciebie, ale nie mogę jeszcze od niego odejść i powiedzieć mu prawdy"

Wybiegłem z domu trzaskając drzwiami. Nie chciałem już jej znać. Zdradziła mnie z nim. Upokorzyła mnie. Następnego dnia mój adwokat wypełnia już odpowiednie papiery, żebym jak najszybciej dostał rozwód. Sezon dograłem mieszkając w hotelu.
Do sądy przyszła z nim. Wtedy powiedziała prawdę. Zrozumiałe, że dalsze jej ukrywanie nie ma sensu, że już jej nie kocham i nie wyłożę na to dziecko ani złotówki. Sąd bez większego rozpamiętywanie dał nam rozwód. Jeszcze przed rozprawą urodziła córeczkę, ale już mnie to nie obchodziło.
Od trzech miesięcy nie mam już z nią kontaktu. Wcale mi to nie przeszkadza. Już nie to jej życie nie interesuje. Od teraz zaczynam nowe życie, w nowym klubie, w Polsce...

***
Dzuzeppe: Zachęcamy do wpisywania się do zakładek :)
Maniek: Ja powiem tyle, że Dzuzeppe odwaliła kawał dobrej roboty jak dla mnie! :) Zapraszamy do zakładek :)

wtorek, 2 kwietnia 2013

Prolog



Sława, pieniądze, tłumy fanów... Czy to właśnie nie tego pragnie każdy z nas? Czy każdy z nas nie czułby się wtedy jak gwiazda? Czy nie udawałby kogoś innego niż jest? Czy nie stałby się zarozumiały, arogancki, wyrachowany i obojętny na ludzką krzywdę? Czy nie straciłby poprzez takie zachowanie rodziny? Czy wśród nas żyją tacy ludzie?

Żyją i jest ich bardzo wielu. Dążą do celu po trupach. Żyją oni chwilą, nie patrzą za siebie, nie wracają do przeszłości. Lecz czasami perfidny i sprytny los sprawia, że to przeszłość wraca do nas. Staje się teraźniejszością. Wracają wszystkie wspomnienia, te miłe, jak i te, które najchętniej wymazalibyśmy z pamięci. Wracają wszystkie rozterki i radości. Wraca przeszłość, w której mieści się tajemnica, której nikt nie może poznać.

W tym przypadku wraca wspomnienie o miłości. Miłości nastoletniej przepełnionej szczerością. Miłości, która jest bezgraniczna, a za razem bardzo impulsywna. Niestety jest też bardzo niestabilna. Ale czy miłość dwójki nastolatków może przetrwać wszystkie kryzysy? Czy ma ona szanse na przetrwanie i rozwinięcie się w dorosłości?

Niestety przeważnie nie ma szans... Taka miłość nie przetrwa nawet między dwójką dorosłych, dojrzałych ludzi... Jeśli ktoś w wieku szesnastu-osiemnastu lat jest zakochany, nie da się przekonać, żeby zaczął myśleć rozważnie, by nie dać ponieść się chwili. Ale czy w tym wieku myśli się o konsekwencjach, które, być może niosą za sobą nasze zachowania. Nie, wtedy się o tym nie myśli. Tak już w tym wieku jest...

A czy ci nastolatkowie, będąc już dorosłymi ludźmi zawsze myślą o konsekwencjach swoich czynów? Czy działają rozważnie? Otóż nie. Bo czy może być ze sobą dwoje dorosłych ludzi, którzy po poznaniu się, „wariują” na swoim punkcie?Czy mają oni szanse na stworzenie czegoś wyjątkowego? Czegoś co przetrwa na lata? Ci ludzie zachowują się jak nastolatkowie. A więc nasuwa się pytanie. Czy ta dwójka jest w sobie zakochana?

Ona; piękna, sławna, bogata, w młodym jeszcze wieku. Jedyne czego nie posiada to uczucia, które dawno temu zakopał za sobą pewien chłopak.

On; wysportowany, sławny, bogaty, również młody. Stracił kogoś, z kim wiązał całą swoją dalszą przyszłość.

Czego nie ma ta dwójka? Nie mają oni najbliższej sercu osoby, która stała by się najważniejsza na świecie. Oboje poprzez wszystkie doświadczenie życiowe zapomnieli, jak to jest kochać. Czy jeszcze w ogóle umieją kochać? Czy umieliby odnaleźć się w nowej sytuacji, gdzie byli by w związku?
Czy będą się starać o swoje szczęście? Czy mężczyzna podniesie się po zdradzie żony i w konsekwencji rozwodu z nią? Czy kobieta da radę zrealizować plan, który ma na celu zemstę? Czy w tym wszystkim pomoże/przeszkodzi im pojawiające się między nimi uczucie, które odnowi się po wielu latach zapomnienia?

Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości.
Kochali, zawiedli się i nie chcą nikomu służyć, nikomu pomagać.
Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości,
Ucieka od samego życia, zamyka się w sobie”
Jan Twardowski

I wtedy musi pojawić się ktoś, kto kiedyś zajmował całe nasze życie. Wypełniał serce. Kiedyś znaczył bardzo wiele. Teraz niby już nic...

****************

ManiekNa początek dziękuję Dzuzeppe, że zgodziła się pisać ze mną te opowiadanie. Mamy nadzieje, że ci któż wejdą tu zostaną na dłużej i będą przeżywać historię, którą nabazgrałyśmy :) Co jeszcze? Nasze opowiadanie to wytwór naszej podupanej i zrytej wyobraźni. Jeżeli kogoś obrazimy to przepraszamy, ale nie mamy na celu kogoś obrażać :)

Dzuzeppe : Chciałabym podziękować Mańkowi, że jakiś czas temu napisała do mnie i wyszła z inicjatywą wspólnego pisania. Sama zapewne bym się za coś nowego nie wzięła. Historia ta opowiada o losach dwójki dorosłych ludzi, którzy spotykają się po latach. Znajdują się obecnie na, tak zwanym zakręcie życiowym. Mam nadzieję, że choć w malusieńkim stopniu ta historii Was zainteresuje, i że będziecie uczestniczyć i obserwować jej tworzenie.