środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 4

 
Ona.
Zaraz z rana, podczas śniadania rozmyślałam czy zadzwonić do Pawła i umówić się z nim i z Łukaszem? Jednak 
gdy brałam telefon do ręki i miałam już wpisany numer Siezieniewskiego, mój kciuk zamiast znaleźć się na zielonej 
słuchawce lądował na czerwonej. Sama nie wiem czy bałam się do niego zadzwonić, bo miała lęk przed 
spotkaniem z Łukaszem, czy chodziło o coś innego. Wiem tyle, że choćbym tysiąc razy chciała zadzwonić do 
Pawła to i tak się nie odważę. 
O godzinie siedemnastej zdecydowałam, że wyjdę na świeżę powietrze. Może powróci mi trochę rozumu.
Przechadzając się po ulicach Ursynowa myślałam nad moim życiem. Niby jestem tą aktorką, ale teraz mam wolne
i błąkam się z miejsca w miejsca bez celu. Codzienność w moim wykonaniu to śniadanie, błąkanie się po mieście,
obiad, nudzenie się w domu, kolacja, a czasami nawet tego nie jem i idę do klubu! Porażka! Chciałabym być 
normalna, ale to Łukasz wszystko zniszczył. Spieprzył na całej linii! Ja, głupia naiwna nastolatka we wszystko mu
wierzyłam! W mediach pisali, ze jest żonaty, ma dziecko... też bym tak chciała! Niestety życie jest okrutne i pisze
własne scenariusze. 

Mnóstwo ludzi którzy przechodzą obok mnie i patrzą się na mnie albo krzywo, albo z sympatią. Jedni pewnie chcą 
ode mnie autograf, a drudzy chcą mnie tylko przelecieć. Szczerze, mam w dupie kto co o mnie myśli! Jestem 
kobietą. Jestem wolną kobietą. Mogę zaliczyć każdego kogo spotkam, bo mam taki kaprys! W dupie miałabym, że 
jesteśmy w warzywniaku czy na przystanku autobusowym. Jestem kobietą i mam zachcianki, które muszą być 
spełnione. 
Z moich przemyśleń wyrwał mnie jakiś męski głos. Spojrzałam na mężczyznę. A niech to szlag! To był Paweł, ale 
nie sam tylko z Łukaszem. Papużki nierozłączki? 
-Cześć! Dawno się nie widzieliśmy, prawda?- zapytał z uśmiechem na twarzy. Nie umiałam się skupić na tym co do 
mnie mówi. Kadziewicz mnie rozpraszał. Zaś miał ponurą twarz z nijakim wyrazem twarzy.
-Co? Tak! Faktycznie.- wydukałam z siebie pojedyncze frazy.  
-Coś się stało? Jesteś jakaś inna.
-Pod wpływem alkoholu odbija mi. Chyba tak jak każdemu.
-Mi nie odbiło.
-Serio? Gdybyś był normalny  na tej imprezie to nie gapiłbyś się na mój tyłek.
-Nie można?
-Facet, który jest żonaty nie może.- Łukasz cicho westchnął. 
-A skąd wiesz, że mam żonę?- zapytał pewny siebie.
-Internet prawdę ci powie, Pawełku.- odpowiedziałam z diabelskimi iskrami w oczach.
-Może. W sumie to ja nawet nie wiem jak się nazywasz.- uśmiechnął się.
-Potrzebna ci ta informacja do szczęścia?
-Tak. Ty już wiesz jak ja się nazywam, ale ja nie wiem jak ty. Nie wyrównane szanse.
-W dupce się poprzewracało. Nieznajomym nie podaje moich danych osobistych.
-Przecież mnie znasz!
-Przykro mi, ale nie.- poklepałam go po policzku. Jednakże postać smutnego Łukasza cały czas działa mi na 
nerwy. Chciałam wiedzieć co się stało. Wtedy mogłabym go zjechać z góry na dołu.
-Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę...
-Dobra zamknij dziób, powiem ci!
-Zamieniam się w słuch.
-Witaj, nazywam się Marcelina. Marcelina Zasiewska.
-Miło mi panią poznać. Paweł jestem. Paweł Siezieniewki.- podał mi dłoń.
-Bardzo mi miło.- uścisnęłam jego wielkie łapsko.
-A to mój przyjaciel, Łukasz Kadziewicz.
-Hej.- wybełkotał. Spojrzałam na niego i poczułam, że mam związane gardło. Nic nie umiałam powiedzieć. 
Najchętniej to wykrzyczałbym mu w twarz jaki on jest, a jaki nie. Ale on mnie nie poznawał, nie wiedział kim 
jestem. Zresztą Paweł też nie wie, że się znamy.
-Cześć.- powiedziałam z trudem. Spojrzałam się na Pawła, a na jego twarzy rysował się jakiś dziwny uśmieszek.
-Mam propozycje. Chodzimy trójką do klubu!- spojrzałam na niego jak na idiotę. Jaki normalny siatkarz codziennie 
baluje w klubach? Podajcie mi jeden przykład a odszczekam to. 
-A trening?
-Nie mamy.- uśmiechnął się triumfalnie, a na mojej twarzy zagościła zgorzkniała mina. Miałam w planach pójście 
do klubu, ale nie z tą dwójką!- To jak piszesz się?
-A mam inny wybór?
-Nie.
-To idę.
-A ty Kadziuleńko?- zapytała się Łukasza, który stał i patrzył się w buty. Jakby tam było coś ciekawego.
-Mogę iść.- powiedział cicho.
-Super! To spotykamy się pod tym samym klubem co wczoraj o godzinie 21.00. Pasuje?
-Raczej.
-To do zobaczenie!- powiedział Paweł i zniknął wraz z Kadziewiczem w tłumie przechodniów.

Te same światła, które oślepiają mnie na każdym kroku. Ten sam bar, w którym można znaleźć różnorodne 
alkohole. Ten sam barman, który zawsze służy mi pomocą. Ten sam DJ, który puszcza tylko bajerancką muzykę.
Jednakże jest różnica. Mała różnica. Poniekąd powinnam powiedzieć DUŻA, bo osobniki płci męskiej, z którymi 
aktualnie jestem w klubie są strasznie wysocy. To jest ta różnica. Inni ludzie.
W tym momencie powinnam bajerować jakiś facetów, którym tylko jedno w głowie. Ale nie robię tego. Siedzę w 
loży z jednym siatkarzem. Ten drugi tańczy na parkiecie. A ten pierwszy siedzi i topi smutki w alkoholu. Jeżeli 
dobrze policzyłam to już dwunasty kieliszek z kolei. On nigdy nie miał mocnej głowy. Do tej pory nie ma. Bo 
gdyby miał to nie rozmawiałby ze mną tylko prosił o kolejną kolejkę. Ale mówi. Mówi do mnie, a ja go słucham.
-... cały życie jest do dupy! Gdyby nie ona to ja bym nie pił. Ale to wszystko przez nią. Ta kurwa to zrobiła. To ona
mnie zdradziła. Nie chciała, żebym o tym wiedział, a jednak! Dowiedziałem się. Mogła tak głośno nie mówić to 
może nadal żyłbym w tym popapranym związku.- bełkotał. Ja jednak byłam przyzwyczajona do tej mowy i 
wszystko rozumiałam.- Miałbym syna, ale ona poroniła. Myślałem, że już nie będzie szans na kolejną ciąże, 
a jednak zaszła! Tyle, że ta suka zdradziła mnie z jakimś makaroniarzem! Najpierw myślałem, że to moje dziecko.
Myliłem się! To było dziecko tego pedała! Rozmawiali sobie, żeby ona mi wszystko powiedziała. Myślała, ze mnie
nie ma! Byłem, wróciłem wcześniej z treningu i się dowiedziałem. Ona wiedziała jak chciałem mieć dziecko! 
Pieprzona dziwka!- skończył swój monolog i położył głowę na stole. Ja zaniemówiłam. Był szczęśliwy z inną 
kobietą, a ta go zdradziła? Kocham tą laskę! Jednak pamiętam jak do mnie mówił, że jestem  tą jedyną, że ze mną
chce spędzić resztę życia. I co? Wszystko prysło, jak bańka mydlana. Zaś z drugiej strony zrobiło mi się go trochę
szkoda i postanowiłam, aby Paweł odwiózł go do domu. Jak na zawołanie Siezieniewski pojawił się koło mnie.
-Paweł, trzeba go odwieźć do domu. Nachlał się w trzy dupy, opowiedział mi całą historię. Proszę odwieź go!
-Ale on nie ma mieszkania. Mieszka teraz ze mną, ale moja żona nie będzie szczęśliwa jak przyjdzie uchlany. 
W końcu mam dzieci. Zresztą wypiłem...
-Dobra, zabiorę go do siebie. Tylko daj mi na taksówkę i zadzwoń po nią!
-Już się robi.- chłopak poszedł zdzwonić po taryfę, a ja dopiłam mojego drinka.

Przeszłość

Dziś mecz, od którego zależy Jego dalsza przyszłość. Jeśli zagra podobnie jak wczoraj to może dostanie jakąś 
konkretną propozycję kontraktu. To Jego szansa na wybicie się i osiągnięcie czegoś więcej. Marzy o wielkiej 
karierze, o grze we włoskiej lidze, o byciu najlepszym. Tylko czy da sobie z tym radę bez Jej obecności?
Postanowiła wrócić wcześniej do kraju o tydzień. Wróciła dla Niego, żeby go wspierać i kibicować jego drużynie. 
Siedzi w samolocie i rozmyśla nad dalszym życiem. Wie, że On w każdej chwili może wyjechać, by rozwijać 
karierę, ale jeszcze nie wie, że nastąpi to tak szybko. Nie wie również, że zostanie przez Niego skrzywdzona, że 
będzie przez Niego cierpieć.
Mecz rozpoczyna się podobnie jak wczoraj. Przegrywają jednak już nie tylko pierwszego seta, ale i drugiego. Ich 
sytuacja jest okropna, bo na dodatek w trzecim secie przegrywają już 16 – 8. Czy jeszcze uda się im odrobić taką
stratę? Czy jeszcze powalczą?
Rodzice odebrali ją z lotniska i od razu ruszyli w drogę powrotną do Olsztyna. Pytali się jak było w Londynie, czy 
się jej podobało. Spokojnie odpowiedziała na wszystkie pytania. Wiedziała, że mecz już się zaczął. Nie znała tylko
wyniku. Całą drogą przespała. 
Trener zamiast omawiać na przerwie taktykę, dawać jakieś rady, powiedział tylko, żeby przypomnieli sobie 
najpiękniejsze momenty i walczyli, żeby ten stał się jednym z nich. O czym pomyślał On? Pomyślał o wszystkich
chwilach spędzonych z Nią, o wspólnie spędzonej ostatniej nocy w Ustce. Nie wiedział o czym pomyśleli jego 
koledzy, ale po ich twarzach widział, że tego meczu nie przegrają, że się nie poddadzą.
Przyjmowali, rozgrywali, atakowali, blokowali, bronili i serwowali. Od tej chwili wychodziło im prawie wszystko. 
Druga drużna zaczęła się mylić. Wiedzieli już, że jeśli jeszcze bardziej przycisną to będą mieć ich w garści, że 
wtedy wygrają. Po godzinie walki doprowadzili do tie break. Walczyli jak lwy, ale i przeciwnicy nie ustępowali. 
Mecz zbliżał się ku końcowi. Było po 14. Serwował Paweł. Przeciwnicy źle przyjęli. Rozszyfrowaliście gdzie 
pójdzie rozegranie i ustawiliście tam potrójny blok. Atakujący bojąc się bloku kiwa. Środkowy bloku nie daje się 
jednak na to nabrać. Zatrzymuję piłkę rękoma i sprowadza ją na parkiet. Zdobył właśnie punkt, dający drużynie 
piłkę meczową. Teraz będzie serwował. Wszystko zależy od Niego, ale czy porodzi sobie z taką 
odpowiedzialnością bez Jej obecności, wsparcia?
Podrzuca piłkę, uderza. Ta zatrzymuję się na chwilę na siatce, kołysząc się na niej. Jego koledzy boją się zbliżyć
do siatki, bo myślą, że najdrobniejszy ruch spowoduje spadnięcie na Waszą stronę. Piłka wreszcie spada na 
stroną przeciwnika, którzy nawet na to nie zdążają zareagować. Wygrali ale Jej przy Nim nie było.
Wiedziała, że nie zdąży nawet na samą końcówkę. Wiedział, że było Mu przykro, ale wiedziała również, że zrobi 
Mu niespodziankę. Na hali dowiedziała się, że wszyscy zawodnicy poszli świętować sukces do klubu. Poprosiła 
ojca, żeby Ją tam zawiózł, a on wykonał Jej prośbę. Nie wiedziała jednak, że będzie żałować, że tam pojechała. 
 
__________________________________________________________________________________________
Rozdział oddaje w wasze ręce i do waszej opini. Jutro wyjeżdżam na dwudniową wycieczkę, więc zaraz trzeba
iść spać (22.30 to zaraz :D) W końcu nie codziennie ma się taki zaszczyt, aby wstawać o 3.30 :] MAm nadzieje,
że podoba wam się ;)
Proszę też, abyście wpisywali się do zakładki Informowani oraz w zakładce SPAM informowali nas o nowych 
rozdziałach. Tak wiem, ze nie działa, ale jak najedziecie na literkę S lub P to włączy wam się. Same nie wiemy 
czemu tak jest :)
Także pozdrawiam Was cieplutko! Maniek ;>

5 komentarzy:

  1. no to w końcu dowiedziała się, że Kadziu w cale taki szczęśliwy to nie jest...już nie mogę się doczekać pobudki Łukasza u Niej w domu;)

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie mnie ciekawi dlaczego Łukasz nawet nie zareagował jak Marcelina im się przedstawiła. Czy tylko ja mam takie zboczenie że znajome imiona czy nazwiska tak na mnie działają że zaraz pojawia się ta osoba. Nie uwierzę że o niej zapominał. Może zamiast ciągle użalać się nad sobą spojrzał by na nią, zobaczył że kogoś mu może przypomina a on tego nie dostrzega. Domyślam sie ze w tym klubie podczas świętowania Kadziu popłynął z jakąś laską i to zniszczyło jego relacje z Michaliną. Ona chce się zemścić, ale czy zemsta po tylu latach ma jeszcze sens? Widzi że życie już się na nim wystarczająco odegrało, ja bym odpuściła, ale ja to ja a ona to ona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziwny jest ten Kadziewicz. Jakim cudem on może nie pamiętać Marceliny? Ciekawi mnie pobudka czy może jakoś skojarzy fakty. Ok, ja rozumiem, że on pewnie poszedł w tango z jakąś larwą. Ale chować urazę przez tyle lat? No nie wiem. Ciekawa jestem ich rozmowy, kiedy Łukasz już zorientuje się z kim ma do czynienia. Pozdrawiam, E.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszamy na 17 rozdział na http://rozegranie-na-blok.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dalej nie rozumiem jak Łukasz może jej nie poznać skoro byli tak blisko ze sobą, ale ok :D Coś czuje, że po tym meczu, który jest opisany w przeszłości wszystko się rozpadło bo środkowy świętował zwycięstwo w ramionach jakiejś dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń